Nowiny Rybnickie - Rybnik - portal miejski

  • Nowiny
  • Stolica Górnego Śląska
  • Stolica Śląska
  • Informator regionalny
  • Metropolia GZM
  • Nowiny Rybnickie
    Rybnik
    RYBNICCY KIBICE
    Kluby sportowe działające w Rybniku mogą liczyć na oddanie swoich kibiców, jak choćby ROW Rybnik czy RKM Rybnik.
    FOTO RYBNIKA
    rybnik
    Piękny /30
    rybnik
    Żywy /27
    rybnik
    Z boku /52
    CO TU ZNAJDZIESZ
  • informacje CO? GDZIE? KIEDY?
  • kierunkowskaz STĄD WSZĘDZIE
  • rybnickie SŁOWOTOKI
  • artykuły WYJADACZE LITER
  • gry, zabawy, humor ŁAM GŁÓWKĘ
  • CZEGO TU NIE MA
  • suchych faktów o mieście
  • wielkich baz adresów firm
  • ciężkich tekstów i pieniactwa
  • lania wody i zapchajdziur
  • JAK SIĘ PORUSZAĆ
  • Na lądzie - www.geovelo.pl
  • Po wodzie - www.zaglerybnik.pl
  • W powietrzu - www.aeroklub.rybnik.pl
  • POLECAMY
    Spacermistrz, czyli gość, który sobie i swoim nóżkom stawia różne wyzwania, z aktywnością wiodącą nordic walking! Poznaj!
    Pogotowie Ślusarskie - Zamek nawalił? Chcesz dostać się do mieszkania lub auta? Pogotowie działa m.in. w Rybniku oraz Żorach! Zadzwoń!
    POLECAMY WWW
  • Obec Rybník
  • Śląsk w internecie!
  • Pyrsk! Śląski humor
  • Agencja reklamowa
  • Spacermistrz

  • NOWINY RYBNICKIE
    Redaguje zespół: Rybnicki Team
    Kontakt z portalem: Redakcja
    rybnik
    ARCHIWUM WIADOMOŚCI - 2007.05<- startowa 
    Archiwum 2009: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2008: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2007: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2006: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2005: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12


    Sepsa zabiła 19-latka?
    (Dziennik Zachodni, Jacek Bombor 2007.05.31)
    W podrybnickich Gaszowicach mieszkańcy nie kryją podenerwowania, bo w niedzielę zmarł 19-letni chłopak z tej miejscowości, a sanepid jest niemal na sto procent pewny, że przyczyną zgonu była sepsa.
    Ludzie szturmują jedyną w gminie aptekę, by zdobyć szczepionki przeciwko groźnym bakteriom wywołującym posocznicę. - Po niedzieli przyszło znacznie więcej osób, są zbulwersowani, bo nawet w hurtowniach nie ma tych szczepionek. Brakuje ich na rynku, ale robimy zapisy wśród mieszkańców, są listy oczekujących - wyjaśnia nam właścicielka jedynej w Gaszowicach apteki, Alicja Brauntsch.
    Takie szczepionki kosztują od 52 do nawet 360 złotych. Sołtys Gaszowic, Czesław Kasperzec zapewnia, że paniki wśród mieszkańców nie ma.
    - Wiadomo, że ludzie są zaniepokojeni. Ale sanepid zapewniał, że żadnego zagrożenia nie ma - mówi sołtys. 19-letni mieszkaniec Gaszowic zmarł w niemieckim szpitalu. W miniony piątek z ojcem wyjechał do swojego dziadka w Kassel. W niedzielę po południu nagle źle się poczuł.
    Wysoka gorączka, wysypka, wymioty. Jego stan z każdą minutą się pogarszał, wieczorem chłopak niestety zmarł. Objawy wskazują, że była to inwazyjna choroba meningokokowa. Jesteśmy tego pewni na ponad 90 procent, choć sekcja zwłok będzie jeszcze robiona - wyjaśnia nam Aleksandra Naczyńska, kierownik sekcji epidemiologicznej w rybnickim sanepidzie. Niemieccy lekarze nie byli w stanie pomóc chłopakowi. Wiadomo jednak, że konsultowali się z polskimi lekarzami z Opola, gdzie w ostatnim czasie sepsa atakowała już kilkanaście razy.
    Tymczasem rybnicki sanepid wszczął obowiązujące w takich wypadkach procedury. Najbliższe osoby z rodziny, które miały w Polsce kontakt z 19-latkiem, otrzymały zapobiegawczo specjalne antybiotyki. Do akcji wkroczył także sanepid w Wodzisławiu Śląskim, który zajął się uczniami Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Rydułtowach, gdzie chłopak się uczył. - Wytypowaliśmy cztery dziewczyny, koleżanki 19-latka, z którymi tworzył zgraną paczkę. Byli razem m.in. na dyskotece. Wysłaliśmy je do ich lekarzy rodzinnych. To oni powinni zdecydować, czy zapobiegawczo powinny zostać poddane leczeniu - wyjaśnił nam Eugeniusz Szewczyk, szef wodzisławskiego sanepidu. (...)


    Godajóm w internecie
    (Dziennik Zachodni, Barbara Kubica 2007.05.25, Godają w internecie)
    Tele-Radio jest po śląsku, ale nie tylko dla Ślązaków - przekonuje pomysłodawca i główny inżynier projektu, Bogdan Kulczycki, kierownik położonego nad Rybnickim Zalewem ośrodka Pod Żaglami. Skąd pomysł na stworzenie radia, w którym prezenterzy mogą mówić tylko gwarą? - Bo wiem, że ludzie naprawdę cenią nie tylko gwarę, ale przepadają także za naszymi śląskimi przebojami. Co tydzień przyjeżdżają do nas na imprezy, by takiej muzyki posłuchać na żywo - stwierdza.
    Pomysł udało się zrealizować wraz z początkiem kwietnia i właśnie wtedy radio mogło zacząć nadawać.
    - Rozgłośnia rodziła się w dużych bólach, a prace nad jej ulepszeniem wciąż trwają. Na razie wszystkiego o radiu sami musimy się nauczyć. Pracy z komputerem, mikrofonem. Myślę, że będzie coraz lepiej - zapewnia pierwszy prezenter Tele-Radia, DJ Loyzik, czyli Alojzy Zając.
    Do ekipy stacji radiowej dołączył już Marian Makula, wieloletni współpracownik kabaretu RAK i Leszek Ścibik, lider folkowej kapeli Tyrolia Band.
    - Od początku ten pomysł mi się spodobał - mówi Leszek Ścibak - Będę prowadził swoją audycję raz w tygodniu. Zajmuję się tematyką tyrolską, bawarską. Opowiem trochę o kulturze, muzyce, mentalności i zwyczajach Austriaków - dodaje.
    - Z kolei moje programy będą o wszystkim. Trochę o polityce, trochę o historii, ludziach ale wszystko z zabarwieniem satyrycznym - mówi natomiast Marian Makula. - Myślę, że Ślązacy na nowo odkrywają swoją tożsamość, więc takie radio jest jak najbardziej potrzebne. Będziemy krzewić śląską kulturę i promować naszych rodzimych artystów.
    Praca nad radiem pochłania Bogdana Kulczyckiego bez reszty.
    - Spędzam przed komputerem kilka godzin dziennie. Odkładam na bok wszystko to, co trzeba zrobić w domu i zajmuję się właśnie moim hobby - mówi - Sprawia mi to jednak ogromną satysfakcję. Najwięcej radości z całego przedsięwzięcia mam wtedy, gdy dostajemy sygnały od naszych słuchaczy z różnych zakątków świata. Piszą do nas, za naszym pośrednictwem kontaktują się z rodziną, przyjaciółmi, czasem nawet dziękują za to, że jesteśmy i działamy - dodaje Kulczycki. Tele-Radia można posłuchać na stronie internetowej: www.teleradio.pl. (...)


    79 milionów euro do zwrotu UE?
    (Dziennik Zachodni Aleksander Król 2007.05.24)
    Budowana za unijne pieniądze kanalizacja w Rybniku przebiega w żółwim tempie. Inwestycja powinna być skończona już w grudniu ubiegłego roku, tymczasem do tej pory nie położono nawet połowy sieci. - Jeśli po raz kolejny nie uda się zdążyć z budową na czas, Unia Europejska może zażądać zwrotu pieniędzy. A to może pogrzebać miasto na kilkadziesiąt lat - przestrzega radny Marek Krząkała, lider rybnickiej PO.
    Zdaniem opozycji nie ma żadnych szans na to, by kanalizacja była gotowa do 2009 roku. - Oficjalnie do grudnia ubiegłego roku wykonano 49,2 procent inwestycji. Nie rozliczono jednak około 20 milionów złotych. Tymi pieniędzmi można żonglować. Być może ktoś coś komuś wpłacił, ale praca nie musiała zostać wykonana. Po odliczeniu tych pieniędzy okazuje się, że w samym tylko 2006 roku wykonano plan jedynie w 37,8 procentach - mówi Krząkała.
    W tym roku urząd miasta zamierza przerobić ponad 200 mln zł na kolejne kilometry kanalizacji. - Trzeba by było kłaść kilkaset metrów dziennie, a tymczasem odbył się dopiero jeden przetarg - alarmuje Marek Krząkała.
    Opozycja widzi sprawę w czarnych barwach. - W poprzednich latach nigdy nie udało się zrealizować planu. W 2003 roku wykonano jedynie 22 procent założonych prac, w 2005 tylko niewiele więcej - 35,9 - wylicza Krząkała. To właśnie sprawa ślimaczącej się budowy wywołała sprzeciw opozycji podczas ostatniej sesji absolutoryjnej. PiS nie miało żadnych obiekcji i weszło w koalicję z rządzącym BSR. - Mamy nadzieję, że PiS wzięło tym samym odpowiedzialność za to, co może wydarzyć się za kilka lat. Jeśli miasto popadnie w wielkie długi, to kto się do nich przyzna? - pyta lider PO.
    Kwoty, o które, zdaniem opozycji, może upomnieć się Unia Europejska, są olbrzymie. - To aż 79 milionów euro. Mniejszym złem będzie, gdy miasto będzie musiało rozliczyć się tylko z niewykonanej roboty - mówi Krząkała. Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika spogląda w przyszłość również z pewną obawą. - Każdy o zdrowych zmysłach będzie obawiał się o te pieniądze. Nie wszystko da się przewidzieć. Dotychczas napotykaliśmy na różne problemy np. z wykonawcami, które nie były zależne od nas - mówi Śmigielski. Wiceprezydent ma jednak nadzieję, że teraz pójdzie już wszystko z górki. (...)
    Opozycja zapewnia tymczasem, że nie jest przeciwko budowie kanalizacji. - Wszyscy jej potrzebujemy, ale miasto rzuciło się na olbrzymie pieniądze. Zamiast budować kanalizację etapami, od razu zagarnięto całą pulę. Teraz może się to źle skończyć - mówi Krząkała.


    Konflikt w RKM-mie nadal trwa
    (Gazeta Wyborcza, Leszek Błażyński 2007.05.18, Konflikt działaczy RKM-u z kibicami nadal trwa)
    RKM Rybnik wciąż nie potrafi dojść do porozumienia z żużlowymi kibicami. Od kilku dni nie działa oficjalne forum, które cieszyło się ogromną popularnością. Fani przygotowują już happening na następny mecz.
    Forum znajdowało się na oficjalnej stronie internetowej rybnickiej drużyny. Prezes klubu Aleksander Szołtysek w ubiegły wtorek powiedział Gazecie, że zamierza je zamknąć. - Szarga się tam dobre imię klubu. Jak internauci chcą, to mogą sobie stworzyć prywatne forum - mówił wtedy szef klubu. Zarejestrowanych było na nim ponad 1600 internautów.
    W czwartek fani przenieśli się na stronę www.forumrow.eu. Mimo to działacze klubu planują wkrótce odwiesić oficjalne forum. Warunek? Osoba pragnąca się na nim udzielać będzie musiała podać swoje imię i nazwisko oraz adres zamieszkania. Dopiero wtedy otrzyma hasło uprawniające do zarejestrowania się. Fani nie zamierzają jednak z niego korzystać.
    Podczas ostatniego meczu kibice wywiesili na płocie stadionu w Rybniku transparent Jam częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, wiecznie czyni zło - Aleksander Szołtysek. Został on szybko usunięty przez ochronę. RKM w niedzielę podejmować będzie TŻ Sipma Lublin. - Być może uda nam się przygotować na to spotkanie kolejny ciekawy transparent. Poza tym planujemy na następny mecz happening - mówi Olgierd Zaraś, prezes Stowarzyszenia Kibiców i Sympatyków Rybnickiego Żużla. Kibice za niepowodzenia klubu w ostatnich latach obarczają działaczy RKM-u. W ostatni poniedziałek Szołtysek spotkał się z kibicami. Na spotkanie w pubie Tango przyszło niewiele osób. Stowarzyszenie kibiców je zbojkotowało. - Podczas ostatniego meczu transparent zdejmowała grupa ochroniarzy uzbrojona w pały. Jeśli działacze wysyłają przeciwko nam takie osoby, to jak my mamy z nimi rozmawiać? Poza tym prezes w wywiadach prasowych nadal uważa, że wszystko jest w porządku i nie ma powodów do niezadowolenia. Szef klubu mówi o nas jako o garstce, a przecież dwa lata temu pod naszym listem otwartym do klubu podpisało się ponad pół tysiąca widzów. Podpisy zebraliśmy zaledwie w kilka godzin - mówi Zaraś.
    Niektórzy z fanów zastanawiają się nawet nad bojkotem niedzielnego meczu. - To byłoby głupie działanie. Przecież musimy wspierać naszych żużlowców - przekonuje Zaraś. (...)


    Konflikt w RKM-mie nadal trwa
    (Gazeta Wyborcza, Leszek Błażyński 2007.05.18, Konflikt działaczy RKM-u z kibicami nadal trwa)
    RKM Rybnik wciąż nie potrafi dojść do porozumienia z żużlowymi kibicami. Od kilku dni nie działa oficjalne forum, które cieszyło się ogromną popularnością. Fani przygotowują już happening na następny mecz.
    Forum znajdowało się na oficjalnej stronie internetowej rybnickiej drużyny. Prezes klubu Aleksander Szołtysek w ubiegły wtorek powiedział Gazecie, że zamierza je zamknąć. - Szarga się tam dobre imię klubu. Jak internauci chcą, to mogą sobie stworzyć prywatne forum - mówił wtedy szef klubu. Zarejestrowanych było na nim ponad 1600 internautów.
    W czwartek fani przenieśli się na stronę www.forumrow.eu. Mimo to działacze klubu planują wkrótce odwiesić oficjalne forum. Warunek? Osoba pragnąca się na nim udzielać będzie musiała podać swoje imię i nazwisko oraz adres zamieszkania. Dopiero wtedy otrzyma hasło uprawniające do zarejestrowania się. Fani nie zamierzają jednak z niego korzystać.
    Podczas ostatniego meczu kibice wywiesili na płocie stadionu w Rybniku transparent Jam częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, wiecznie czyni zło - Aleksander Szołtysek. Został on szybko usunięty przez ochronę. RKM w niedzielę podejmować będzie TŻ Sipma Lublin. - Być może uda nam się przygotować na to spotkanie kolejny ciekawy transparent. Poza tym planujemy na następny mecz happening - mówi Olgierd Zaraś, prezes Stowarzyszenia Kibiców i Sympatyków Rybnickiego Żużla. Kibice za niepowodzenia klubu w ostatnich latach obarczają działaczy RKM-u. W ostatni poniedziałek Szołtysek spotkał się z kibicami. Na spotkanie w pubie Tango przyszło niewiele osób. Stowarzyszenie kibiców je zbojkotowało. - Podczas ostatniego meczu transparent zdejmowała grupa ochroniarzy uzbrojona w pały. Jeśli działacze wysyłają przeciwko nam takie osoby, to jak my mamy z nimi rozmawiać? Poza tym prezes w wywiadach prasowych nadal uważa, że wszystko jest w porządku i nie ma powodów do niezadowolenia. Szef klubu mówi o nas jako o garstce, a przecież dwa lata temu pod naszym listem otwartym do klubu podpisało się ponad pół tysiąca widzów. Podpisy zebraliśmy zaledwie w kilka godzin - mówi Zaraś.
    Niektórzy z fanów zastanawiają się nawet nad bojkotem niedzielnego meczu. - To byłoby głupie działanie. Przecież musimy wspierać naszych żużlowców - przekonuje Zaraś. (...)


    Wygrały z Biedronką
    (Dziennik Zachodni, Jacek Bombor 2007.05.18, Cztery pracownice Biedronki z Rybnika wygrały pięcioletnią walkę o godność)
    Przez prawie cztery lata były poniżane i gnębione przez szefowe supermarketu. - Lenie, nieroby, pamiętajcie, że wasze plecy kończą się rowkiem tylko dlatego, by spływał tam pot - takie obsceniczne teksty na co dzień słyszały podwładne Moniki S. i Bożeny F. Na ich polecenia pracownice szorowały podłogi szczoteczkami do zębów, rozładowywały za karę ciężkie palety z towarem.
    Dochodziło nawet do rzucania w nie zgniłymi pomarańczami, przełożone wrzucały im do ich rzeczy osobistych niedopałki papierosów, znalezione śmieci, kazały też kupować przeterminowane produkty - wyjaśnia prokurator Bernadetta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury.
    Sąd uznał, że te dziwne praktyki, tak jak notoryczne wyzywanie pracowników - to znęcanie psychiczne. I skazał wczoraj Monikę S. na karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata (przeciwko niej występowały trzy pracownice), natomiast Bożena F. na 10 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Ona znęcała się nad Bożeną Pękałą. To pierwsze tak surowe wyroki w Polsce w podobnej sprawie.
    Cieszę się, że ten koszmar się skończył. Jestem dumna, że odważyłam się powiedzieć prawdę. Na co dzień w sklepie słyszałam, że mam się wypałować, jestem do niczego, że mam się pier... głową w ścianę. To odzywki były na porządku dziennym - powiedziała nam wczoraj pani Jolanta.
    Jest dumna, że w 2003 roku razem z koleżankami postanowiła o wszystkim opowiedzieć policji. Od taszczenia ważących po kilkaset kilogramów palet nabawiła się poważnego zwyrodnienia stawów dłoni, leczy się do dziś, jest po kilku operacjach.
    Skazane muszą zapłacić grzywny, dostały dwuletni zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk, ponadto na piśmie muszą przeprosić poszkodowane.
    - Dzisiaj mam już normalne życie, dobrą pracę. Wiem, że nasza sprawa spowodowała, że w Biedronce wiele zmieniło się na lepsze, mówią nam o tym dawne koleżanki. Ale te zmiany to efekt naszego cierpienia i odwagi - uważa pani Jolanta.
    Sprawa ma swój początek w 2003 roku. Już w kwietniu 2004 zapadł wyrok skazujący byłe kierowniczki, ale sąd wyższej instancji uchylił go w październiku i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Wczorajsze orzeczenie nie jest prawomocne.
    - Oni mają pieniądze, więc pewnie będą się odwoływać - martwi się pani Jolanta.
    Poszkodowane kobiety walczą jeszcze o odszkodowanie w sądzie cywilnym. Wniosek w tej sprawie to inicjatywa prokuratury.
    - Żądamy dla każdej z pań po 40 tysięcy złotych. To dzienny najniższy utarg sklepów z czasów, gdy pracowały tam poszkodowane, więc suma nie powinna być dla firmy porażająca. A choć w małym stopniu zrekompensuje kobietom krzywdy, jakich doznały - wyjaśnia prokurator Breisa.
    Z oskarżonymi nie udało się nam skontaktować. Nie było ich na wczorajszym ogłoszeniu wyroku. Od początku nie przyznawały się do winy. Trzy lata temu, gdy zapadał wyrok, firma Jeronimo Martins, do której należy sieć Biedronek, tłumaczyła że obie panie nie pracują już w sklepach sieci. - Firma Jeronimo Martins Dystrybucja nie akceptuje i nigdy nie akceptowała zachowań, które w jakikolwiek sposób naruszają godność i dobra osobiste pracowników. Zapewniamy jednocześnie, że w każdym przypadku stwierdzenia naruszeń prawa firma wyciąga konsekwencje w stosunku do odpowiedzialnych za nie osób - napisała ówczesna rzecznik firmy, Małgorzata Spychała.
    Tymczasem prokuratura ma dziś inne informacje. - Nadal pracują w firmie, z naszych danych wynika, że nawet awansowały - wyjaśnia Bernadetta Breisa. Zapytaliśmy więc wczoraj w firmie, jak jest naprawdę. Rzecznik kazał sobie przesłać pytania, ale odpowiedź do chwili zamknięcia tego numeru DZ nie nadeszła. (...)


    Polecą za długi
    (Dziennik Zachodni, ab, alek 2007.05.17)
    Janusz Kasprzak i Roman Gnot, dyrektorzy jastrzębskiego i rybnickiego szpitala, najprawdopodobniej już wkrótce stracą stanowiska. Taka jest decyzja władz wojewódzkich, które od jakiegoś czasu czyszczą szeregi w swoich lecznicach.
    I choć w ostatnich dniach rady społeczne obydwu szpitali negatywnie zaopiniowały wnioski Urzędu Marszałkowskiego w sprawie ich odwołania, to jednak jest niemal pewne, że pożegnają się ze swoimi gabinetami.
    - Nie było żadnych podstaw, abyśmy wystąpili przeciw dyrektorowi - tłumaczy taką decyzję Adam Filipowski, który należy do rady społecznej jastrzębskiego szpitala. - Naszym zdaniem dyrektor zrobił wszystko, co do niego należało, a zarzuty przedstawione przez władze wojewódzkie nie miały pokrycia w rzeczywistości. Przecież rozpoczęła się jedna z największych w historii szpitala przebudowa bloku operacyjnego, za ok. 19 mln zł - argumentuje Filipowski.
    Krzysztof Krzemiński, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, tłumaczy zmiany kadrowe fatalną oceną sytuacji ekonomicznej szpitali.
    Dyrektorzy jednym słowem polecą za długi lecznic. (...) Według danych Urzędu Marszałkowskiego na koniec 2006 r. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku wygenerował stratę w wysokości prawie 14 mln złotych. Na koniec marca 2007 r. wykonał 45,7 proc. planowanej na cały rok straty.
    - To wirtualny minus związany z amortyzacją nowego szpitala. Kosztów tego typu inwestycji nie pokryje żaden szpital - tłumaczy Roman Gnot, dyrektor rybnickiej lecznicy. - Odliczając 3 miliony straty z tego tytułu w pierwszym kwartale oraz dług NFZ-u, który przekroczył w tym czasie kontrakt o 3 mln, jesteśmy na plusie o jakiś milion - wylicza Gnot.
    Według dyrektora, jeszcze nigdy rybnicki szpital nie był w tak dobrej kondycji. - Od 2004 roku zaczęliśmy zarabiać. U nas nie ma komornika - zapewnia Gnot. Rada społeczna szpitala opowiedziała się za dyrektorem, podobnie związki zawodowe. - Nie mogę spać spokojnie. Muszę czekać na decyzję marszałka. Przedstawiłem mu już swoje racje - mówi Roman Gnot.


    Złotówki na wagę miliona
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 2007.05.16)
    Po naszych publikacjach wczoraj staniały opłaty parkingowe pod rybnickim szpitalem. Zamiast trzech złotych, pacjenci płacą dwa. A ci, którzy wyrobią się w pół godziny, nie stracą ani złotówki.
    Jeszcze do niedawna olbrzymi parking przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku świecił pustkami. Kierowcy woleli parkować daleko od lecznicy, bo opłaty były zbyt wysokie. Dziś już tam nie zdzierają.
    - To był najdroższy parking w mieście. A przecież szpital to nie centrum rozrywkowo-handlowe. Tu nikt nie przyjeżdża dla przyjemności. Dobrze, że DZ włączył się w batalię o obniżenie stawek - mówi Antoni Kałuża z Rybnika. Na początku tygodnia Roman Gnot, dyrektor rybnickiego szpitala, podpisał aneks do umowy z firmą, która dzierżawi parking.
    Po wielu zmaganiach udało się wprowadzić zmiany do umowy i obniżyć opłaty. Liczę na to, że teraz kierowcy przestaną parkować po opłotkach. Dotychczas wszystkie boczne uliczki były zapchane samochodami, a parking przy szpitalu był pusty - przyznaje Roman Gnot. Od wczoraj za pierwszą godzinę postoju na dużym parkingu przy lecznicy kierowcy płacą dwa złote. Każda kolejna kosztuje tylko złotówkę. Ale są tam i miejsca bezpłatne. - To ukłon w stronę tych kierowców, którzy muszą np. coś oddać bądź tylko odebrać wynik. Wyznaczyliśmy 50 miejsc, gdzie można zostawić auto na pół godziny i nie płacić nic - mówi Gnot. Jednak kierowcy muszą mieć przy sobie zegarek. Po przekroczeniu 30 minut trzeba będzie zapłacić aż 5 złotych - Chodzi nam o to, by nikt nie wykorzystywał sytuacji i stał tam przez pół dnia - tłumaczy dyrektor.
    Roman Gnot przyznaje, że stawki parkingowe były dotychczas wyśrubowane. - Wytyczne z województwa odnośnie dzierżawy parkingu były nieco niższe. Dzięki temu mogliśmy otrzymywać z tego tytułu około 300 tysięcy złotych rocznie, teraz dzierżawca zapłaci połowę tej sumy - mówi Gnot. - To znaczne obniżenie wpływów finansowych, jednak mam nadzieję, że teraz uda nam się zdobyć pieniądze gdzie indziej. Prezydent był również mocno zaangażowany w sprawę obniżenia opłaty parkingowej. Może teraz spojrzy na nas łaskawszym okiem i zwolni szpital z podatku. Każdego roku do kasy miasta idzie milion złotych. A my nie produkujemy, tylko leczymy mieszkańców Rybnika - mówi Roman Gnot. Ze zmian taryfy najbardziej cieszą się kierowcy. (...)


    Historia jest kobietą
    (Dariusz Laska, www.juwenalia.rybnik.pl 2007.05.13)
    Sekcja Rybnicka Studenckiego Koła Naukowego Historyków Uniwersytetu Śląskiego, Muzeum w Rybniku oraz Samorząd Studencki Uniwersytetu Śląskiego OD w Rybniku zapraszają na spotkanie z cyklu Pomiędzy przeszłością a historią, w którego ramach zostanie zaprezentowany temat zatytułowany: HISTORIA JEST KOBIETĄ.
    Program spotkania:
    Dr Jacek Kurek - Wprowadzenie
    Aleksandra Kuśka:
    Czas katedr - Portrety średniowiecznych kobiet sukcesu.
    Hanna Honysz
    Kilka myśli z portretem Ślązaczki w tle. O kobiecie na Śląsku w przestrzeni minionego wieku.
    Spotkanie odbędzie się 16 maja 2007 roku w Muzeum w Rybniku. Jego rozpoczęcie przewidziane jest na godzinę 17:00.


    Z pistoletem jak z kobietą
    (Dziennik Zachodni, Tomasz Siemieniec 2007.05.11)
    Instruktor wyszkolenia strzeleckiego w rybnickiej komendzie, Mirosław Krzysztopik, jest najlepiej strzelającym policjantem na Śląsku.
    Choć w zawodach o puchar wojewódzkiego komendanta policji w katowicach startowało ponad stu policjantów, najwięcej punktów wystrzelał aspirant Mirosław Krysztopik. - Każdy ma w życiu swoje pięć minut. Teraz padło na mnie - mówi skromnie o swoim sukcesie.
    Swoją przygodę z bronią rozpoczął wstępując do policji w 1990 roku. Od samego początku zajmował się szkoleniem kolegów. W okolicy nie ma policjanta i cywila, który odważyłby się powiedzieć, że wie więcej o strzelaniu i o broni. - W tej dziedzinie jest niekwestionowanym autorytetem. Co Mirek powie, jest święte - mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji.
    Zdaniem rybnickiego snajpera, receptą na dobre strzelanie jest trening, celne oko i pewna ręka. Ale to nie wszystko. - Z pistoletem trzeba postępować jak z kobietą. Trzeba mocno i równo trzymać, a jednocześnie być delikatnym - śmieje się Krysztopik.
    Strzelec wie co mówi, bo życie dzieli z trzema kobietami, żoną i dwiema córkami, które również dobrze strzelają. - Dziewczyny dały się namówić na kilka strzelań. Niestety mimo że świetnie wypadły, nie chcą dzielić mojej pasji. Tak to już jest z kobietami - mówi policjant. Mirosław Krysztopik w ciągu prawie dwudziestu lat miał okazję strzelać z wielu rodzajów broni. Obecnie jego służbową bronią jest Walther z 2001 roku, wcześniej strzelał z wysłużonych P-64 i P-83. Prywatnie jest uzbrojony z czeską Cz-kę 75. - Marzy mi się jednak Hekler and Koch, to taki mercedes wśród pistoletów. Niestety na jego zakup przyjdzie mi jeszcze poczekać, bo jest za drogi na kieszeń policjanta - mówi Mirosław Krysztopik.
    Jego koledzy uśmiechają się pod nosem i mówią, żeby zajrzeć do pokoju instruktora. - Niejeden z nas chciałby pochwalić się taką kolekcją pucharów - mówi nadkom. Aleksandra Nowara. Ustrzelony puchar komendanta wojewódzkiego stanie na szafce obok kilkudziesięciu innych, które Mirosław Krysztopik zdobył na strzelnicach w różnych zakątkach świata. - Trochę się tego uzbierało, przez te prawie dwadzieścia lat, odkąd strzelam - mówi Krysztopik. Wśród trofeów są puchary zdobyte w Niemczech, Austrii i Estonii. - Ten ostatni zdobyłem jako pierwszy obcokrajowiec strzelający na estońskich zawodach - opowiada. W wolnym czasie policjant bierze udział we wszystkich zawodach strzeleckich w kraju i Europie. Niestety są jednak chwile, kiedy służba jest ważniejsza od pasji.
    - W zeszłym roku przez siedem miesięcy byłem na misji w Kosowie i musiałem odpocząć od strzelania - mówi policjant.
    Oczywiście już kilka dni po powrocie pojechał na pierwsze nadarzające się zawody, z których również przywiózł okazały puchar. (...)


    Są powody do dumy
    (Dziennik Zachodni, Barbara Kubica 2007.05.11)
    Rybnicki kampus, który powstał w miejscu dawnego szpitala przy ulicy Rudzkiej, tworzą dziś trzy wyższe uczelnie: Politechnika Śląska, Akademia Ekonomiczna i Uniwersytet Śląski. Zespól Szkół Wyższych jest dziś dumą i jedną z najlepszych wizytówek miasta.
    Przeprowadzony na ogromną skalę remont szarych poszpitalnych budynków przyniósł zaskakujący efekt. Miejsce, które kilka lat temu odstraszało swym wyglądem, dziś tętni teraz życiem. Pojawiły się nowoczesne budynki, parkingi, ławki, ogromne trawniki i kolorowe kwietniki. Uporządkowano pobliski park, który jest najpopularniejszym miejscem spotkań roześmianych studentów.
    Na początku najlepsze wrażenie na mnie zrobił budynek główny. Nikt z nas się nie spodziewał takiego widoku po tym, co zobaczyliśmy na wyremontowanym Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. A tu automatycznie otwierane okna, nowoczesne sale przestronna aula - mówi Bartek Uchyła, student III roku politologii. - Często słyszymy od profesorów, że u nas jest dużo lepiej, sympatyczniej niż na przykład w Katowicach czy Gliwicach. Mamy dużo lepsze warunki, więcej sprzętu do nauki - mówi Łukasz Białek z Knurowa. - Ważne jest też to, że grupy na zajęciach liczą 30 osób i dzięki temu wykładowcom łatwiej jest dotrzeć do poszczególnych studentów, indywidualnie poświęcić im trochę czasu Dzięki temu jesteśmy tu w Rybniku traktowani tak dobrze - dodaje.
    Nie od dziś rybnicki kampus cieszy się ogromną sławą. Wśród żaków panuje przekonanie, że jest to miejsce wyjątkowe.
    - Kampus to małe, kameralne miejsce. Wszędzie panuje domowy klimat, a studenci żyją jak rodzina - mówi Magdalena Biernacka z Rybnika. Niezwykle przyjazna atmosfera kusi nawet tych, którzy swoją edukację na jednej z trzech uczelni już zakończyli.
    - Miejsce to ma bardzo specyficzną aurę i po prostu przyciąga. Sama zawsze jak przechodzę obok z rozrzewnieniem wspominam lata studiów - wspomina Ewelina Kołodziejczyk, absolwentka sprzed dwóch lat.
    - Często wpadam tu na kawę, przychodzę posiedzieć na ławce spotkać się z przyjaciółmi, z którymi studiowałam. Można poczuć się tu swobodnie a cała magia tego miejsca polega właśnie na tym, że na każdym kroku spotyka się niezwykłych i wyjątkowych ludzi - przekonuje.
    Studenci mają do dyspozycji nowoczesne pracownie komputerowe, laboratoria, sale audiowizualne, kawiarnie.
    Jest tylko jeden problem.
    - Tak naprawdę brakuje nam tylko biblioteki z prawdziwego zdarzenia. Ta, którą mamy, jest mała i słabo wyposażona - mówi Krzysztof Królik, student II roku historii.
    Ten problem dostrzegają także urzędnicy i władze uczelni. Adam Fudali, prezydent Rybnika wyjaśnia, że wkrótce ta sytuacja się zmieni. Miasto podpisało porozumienie z uczelniami na zbudowanie biblioteki z prawdziwego zdarzenia. Chyba, że wcześniej powstanie podobna w Katowicach. (...)
    Obecnie z budynków rybnickiego kampusu korzysta prawie 2,5 tysiąca studentów z całego regionu.
    - Będzie mi żal opuścić to miejsce, bo z tego, co wiem, nie wszyscy moi koledzy zamierzają iść na studia uzupełniające, więc pewne znajomości raczej się skończą. Ludzie się rozjadą i zajmą swoimi sprawami. Myślę jednak, że będziemy się w tym właśnie miejscu spotykać, jeśli tylko będzie taka możliwość - uważa Łukasz Białek.


    Komin zostaje!!! Brawo!
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 30.04.2007, Wojewódzki konserwator zabytków każe wyremontować komin)
    Ceglany kolos w centrum miasta przypominający o dobrych czasach rybnickiego browarnictwa nie zostanie przewrócony. Wojewódzki konserwator zabytków nie wydał zgody na jego wyburzenie. Ta wiadomość wyraźnie zadowoliła mieszkańców.
    Cieszę się, że komin zostanie ocalony. Szczególnie starsi ludzie są do niego przywiązani i patrzą na budowlę z sentymentem. To jedyna pamiątka po dawnym browarze - mówi Józef Misala ze Świerklan.
    Kilka miesięcy temu nad zabytkiem zawisły czarne chmury. Okazało się, że komin znajduje się w bardzo złym stanie. Nawet gołym okiem widać, że odchylił się od pionu. Szczegółowe ekspertyzy zlecone przez Firmę Parkridge CE Retail, która w sąsiedztwie obiektu buduje Focus Park, potwierdziły złą diagnozę. W tej sytuacji inwestor zwrócił się do Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach z prośbą o wydanie pozwolenia na rozbiórkę komina. Jednak zgody nie będzie!
    - Po przeanalizowaniu dokumentów stwierdziliśmy, że zabytek może zostać uratowany. Jego stan jest zły, ale nie grozi katastrofą budowlaną. Powinien zostać wyremontowany - mówi Barbara Klajmon, wojewódzki konserwator zabytków w Katowicach.
    Komin wpisał się w krajobraz miasta i jest jedną z nielicznych pamiątek po starym browarze - uzasadnia Klajmon. Bogdan Kloch, dyrektor rybnickiego muzeum przyjął tę informację z ulgą.
    - W porównaniu z całą inwestycją, jaką prowadzi firma budująca Fokus Park, remont komina będzie kosztował ją grosze. Komin przypomina o dawnych, przemysłowych tradycjach miasta. Jest jednym z czterech, które pozostały w centrum. Tamte są jednak o wiele mniejsze - mówi Bogdan Kloch.
    - Niedawno miasto wyremontowało komin po dawnym tartaku przy rybnickim targowisku. W niedalekim sąsiedztwie znajdują się jeszcze dwa podobne obiekty,jeden po garbarni, drugi - kotłowni przy zabytkowym szpitalu, w którym dziś znajduje się rybnicki kampus. Tych kominów było kiedyś o wiele więcej, jednak od początku lat 70. były sukcesywnie burzone. Teraz tendencja jest inna, chcemy je ratować od zapomnienia - mówi Kloch.
    Dyrektor muzeum uważa, że komin doskonale wkomponuje się w nowoczesną bryłę Focusa. Podobnie uważają mieszkańcy Rybnika.
    Śląski konserwator zabytków pozwoli firmie Parkridge jedynie na skrócenie komina, bo uszkodzony jest przede wszystkim szczyt budowli. Agnieszka Drucis, rzecznik Parkridge, tłumaczy, że jak dotąd firma nie otrzymała od konserwatora żadnej informacji na ten temat. (...)


    Awanturnik pogryzł policjanta
    (Dziennik Zachodni, Mirosława Książek 2007.05.09)
    Z raną kąsaną uda trafił do szpitala policjant z komisariatu w Czerwionce-Leszczynach, zaatakowany przez agresywnego mężczyznę. Do niecodziennych wydarzeń doszło przedwczoraj wieczorem w Książenicach w powiecie rybnickim.
    Mieszkanka tej miejscowości zadzwoniła na komendę policji z prośbą o interwencję w sprawie awanturującego się męża. Mężczyzna nie chciał wpuścić do domu jej i dwójki jej dzieci.
    - Na miejsce pojechał patrol z najbliższego komisariatu, w Czerwionce-Leszczynach - relacjonuje nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka komendy policji w Rybniku. Funkcjonariusze szybko dotarli na miejsce domowej awantury. - Właściciel mieszkania był agresywny i arogancki. Wulgarnie odzywał się do żony, a także policjantów. Widok mundurowych jeszcze go rozjuszył. Mężczyzna w furii znieważał policjantów, groził im i zaczął kopać - mówi Nowara. - Funkcjonariusze musieli użyć siły fizycznej, by obezwładnić napastnika i założyć mu kajdanki - dodaje rzeczniczka policji.
    Gdy skutego odprowadzano go do radiowozu, nieoczekiwanie ugryzł jednego z policjantów... w udo. Jakby tego było mało, już będąc w radiowozie, wybił kopniakiem boczną szybę pojazdu.
    Ranny funkcjonariusz trafił na pogotowie, gdzie opatrzono mu ranę. Przebywa na zwolnieniu lekarskim. Czeka go jednak jeszcze kilka badań, między innymi na obecność zakaźnych wirusów.
    Awanturnik został w końcu przewieziony na komendę. Zostanie mu postawiony cały szereg zarzutów, od znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjanta poczynając, a na znęcaniu nad rodziną kończąc. (...)
    Jeśli zarzuty się potwierdzą, mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.


    Straszyli siekierą
    (Dziennik Zachodni, alek 2007.05.08)
    Rybniccy policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, którzy napadali na sklepy w Rybniku. - Zatrzymani w wieku od 18 do 22 lat są mieszkańcami Radziejowic, byli już notowani. Złożyliśmy wniosek do prokuratury o ich tymczasowe aresztowanie - wyjaśniali nam wczoraj policjanci.
    Pierwszego napadu złodzieje w kominiarkach dokonali 13 kwietnia. Ukradli wtedy 2,5 tys. zł. Drugi raz zamaskowani mężczyźni wtargnęli do jednego z rybnickich sklepów 24 kwietnia. Zabrali wówczas prawie 1,6 tys. zł i alkohol. - Najpierw działali w dwójkę. Podczas ostatniego napadu, który miał miejsce 2 maja, dołączył do nich trzeci mężczyzna. Działał w charakterze czujki - tłumaczy Nowara. Tego dnia złodzieje poczekali, aż ekspedientka zamknie sklep. Gdy wyszła z budynku, napastnicy uderzyli ją i zabrali jej dokumenty oraz 500 złotych. Przestępcy za każdym razem działali podobnie. Podczas napadów straszyli ekspedientki siekierą oraz drewnianymi pałkami. (...)


    Cegła z chlewików na wagę złota
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 2007.05.07, Cegła na wagę złota)
    Mieszkańcy familoków w dzielnicy Chwałowice postanowili nie czekać, aż firma budowlana rozbierze stare wychodki i chlewiki znajdujące się na osiedlu. Kto żyw, wziął młotek w ręce i ruszył odzyskiwać cegły i drewno. Dziś rumowiska pilnuje firma ochroniarska.
    Za nową cegłę trzeba dać 2 złote, tu jest za darmo - mówi Zbyszek Kojder, mieszkaniec osiedla familoków przy ul. 3 Maja w Chwałowicach. - Kogo stać na to, by wyłożyć 2 tysiące złotych na materiał na nowy garaż? - pyta Jerzy Sobik, który kręci się po podwórku z młotkiem w dłoni. - Teraz placu pilnuje dwóch ochroniarzy. Nie opuszczają posterunku, są tu cały czas - mówi pan Jerzy. Wcześniej po rumowisku biegały również małe dzieci. Oklupywały cegły z pucu, a starsi zanosili je do piwnic. Niektórzy sprzedawali czerwony budulec za parę groszy.
    W tej sytuacji Spółdzielnia Mieszkaniowa Centrum, która administruje familokami w Chwałowicach, postanowiła wynająć firmę ochroniarską. - Teren był zabezpieczony, wokół rozbieranych przez profesjonalną firmę budynków gospodarczych zostały rozciągnięte taśmy. Ale mieszkańcy je pozrywali i zaczęli robić swoje - tłumaczy decyzję Iwona Gojny, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Centrum.
    Najpierw administracja zawiadomiła o nielegalnej rozbiórce straż miejską, ale wizyta mundurowych niewiele pomogła. Gdy patrol odjechał, ludzie znów wzięli się do roboty.
    - Straż miejska zasugerowała, by wynająć firmę ochroniarską - wyjaśnia Marian Mazurek, prezes SM Centrum. Gdy na ulicy 3 Maja po raz pierwszy pojawili się ochroniarze, na osiedlu zawrzało. - Myśleliśmy, że spółdzielnia pożałowała nam tych starych cegieł. Potem okazało się, że ochrona pilnuje tylko porządku - mówi jeden z mieszkańców, który uwija się na rumowisku. Marian Mazurek zapewnia, że o cegły spółdzielni wcale nie chodziło... - Na osiedlu zawiązał się już komitet garażowy. Gdy budynki zostaną zburzone, mieszkańcy będą mogli wziąć sobie te cegły i wykorzystać je przy budowie nowych garaży - zapewnia Mazurek. - Chodziło nam o to, by nikt nie zrobił sobie tam krzywdy, dlatego wynajęliśmy ochronę - dodaje prezes. - Takiego zadania jeszcze nie mieliśmy. Robimy tu za niańki - śmieje się Grzegorz Dylewski z żorskiej firmy ochroniarskiej Master. - Pilnujemy, żeby nie kręciły się tu dzieci. Cegły można brać... Dorośli mogą chodzić po rumowisku - wyjaśnia Dylewski. Mieszkańcy chwałowickich familoków patrzą na ochroniarzy z uśmiechem i dalej robią swoje. - Teraz matki mają spokój. Dzieci są pod dobrą opieką - śmieje się pan Zbyszek, który spędza całe dnie na odzyskiwaniu budulca. (...)



      <- wstecz
    REKLAMA
    Radio Express

    Zobacz Śląsk!

    Facebook Rybnik

    do góry  

    rybnik© Copyright by Rybnicki Team 03-19