Nowiny Rybnickie - Rybnik - portal miejski

  • Nowiny
  • Stolica Górnego Śląska
  • Stolica Śląska
  • Informator regionalny
  • Metropolia GZM
  • Nowiny Rybnickie
    Rybnik
    RYBNICCY KIBICE
    Kluby sportowe działające w Rybniku mogą liczyć na oddanie swoich kibiców, jak choćby ROW Rybnik czy RKM Rybnik.
    FOTO RYBNIKA
    rybnik
    Piękny /30
    rybnik
    Żywy /27
    rybnik
    Z boku /52
    CO TU ZNAJDZIESZ
  • informacje CO? GDZIE? KIEDY?
  • kierunkowskaz STĄD WSZĘDZIE
  • rybnickie SŁOWOTOKI
  • artykuły WYJADACZE LITER
  • gry, zabawy, humor ŁAM GŁÓWKĘ
  • CZEGO TU NIE MA
  • suchych faktów o mieście
  • wielkich baz adresów firm
  • ciężkich tekstów i pieniactwa
  • lania wody i zapchajdziur
  • JAK SIĘ PORUSZAĆ
  • Na lądzie - www.geovelo.pl
  • Po wodzie - www.zaglerybnik.pl
  • W powietrzu - www.aeroklub.rybnik.pl
  • POLECAMY
    Spacermistrz, czyli gość, który sobie i swoim nóżkom stawia różne wyzwania, z aktywnością wiodącą nordic walking! Poznaj!
    Pogotowie Ślusarskie - Zamek nawalił? Chcesz dostać się do mieszkania lub auta? Pogotowie działa m.in. w Rybniku oraz Żorach! Zadzwoń!
    POLECAMY WWW
  • Obec Rybník
  • Śląsk w internecie!
  • Pyrsk! Śląski humor
  • Agencja reklamowa
  • Spacermistrz

  • NOWINY RYBNICKIE
    Redaguje zespół: Rybnicki Team
    Kontakt z portalem: Redakcja
    rybnik
    ARCHIWUM WIADOMOŚCI - 2006.09<- startowa 
    Archiwum 2009: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2008: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2007: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2006: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12
    Archiwum 2005: 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12


    Wystawa psów rasowych
    (Dziennik Zachodni, Alina Kucharzewska 2006.09.29)
    Już w niedzielę w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Rybniku-Kamieniu odbędzie się doroczna wystawa psów rasowych.
    W tym roku na wystawę zgłoszono ponad 800 psów, które reprezentują 155 ras. Czworonogi przyjadą do Rybnika nie tylko z całej Polski, ale i Słowacji, Czech i Niemiec. Miłośnicy zwierzaków będą mieli co podziwiać. Zaprezentuje się bowiem aż 46 owczarków niemieckich, 26 berlińskich psów pasterskich, 37 golden retriwerów i 32 labradory. Będą również rzadko spotykane okazy, jak pointer, węgierski szarplaniec, pouli, nagi pies meksykański i pies peruwiański.
    Wystawa rozpocznie się już o godz. 7 rano przyjmowaniem zgłoszonych wcześniej zwierzaków. Trzy godziny później 24 sędziów rozpocznie ocenę psów w ringach. Wszystkie czworonogi, które będą walczyć o tytuł najpiękniejszego, zostaną podzielone na 10 grup. Jurorzy z każdej z nich wyłonią jednego zwierzaka. W ścisłym finale znajdzie się więc 10 psów. Sędziowie będą oceniać wszystkich kandydatów bardzo surowo, sporządzając tzw. exterier z oględzin każdego z nich. Najważniejszy jest ogólny wygląd i budowa anatomiczna psa. Równie ważne jest, jak zwierzę się prezentuje, jak się porusza i zachowuje. - Wówczas widać, który wystawca najlepiej pracuje ze swoim pupilem - mówi przewodniczący rybnickiego oddziału Związku Kynologicznego, Kazimierz Salamon.
    Również o godz. 10. rozpoczną się mistrzostwa Śląska psów obrończych, które będą chyba najbardziej widowiskową częścią wystawy. W sobotę psy przejdą pierwszy etap zawodów, który odbędzie się na lotnisku w Gotartowicach. Będą musiały szukać śladów. Następnego dnia zwierzaki wykażą się odwagą, muszą bowiem wytropić pozoranta, ruszyć w pościg za nim, a następnie zaatakować.
    O godz. 14. zaprezentują się zwycięzcy poszczególnych ras, a godzinę później dowiemy się, który czworonóg zasłużył na miano najpiękniejszego psa wystawy Best in show. - W zeszłym roku wystawę odwiedziło ponad 10 tys. osób. Teraz spodziewamy się ich nawet więcej - mówi Kazimierz Salamon. W czasie wystawy nad bezpieczeństwem zwiedzających czuwać będzie rybnicka straż miejska, policja oraz służby komunalne.


    Mamy ciepło spod ziemi
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 2006.09.29)
    Hałas i kurz od ośmiu miesięcy towarzyszą mieszkańcom Miejskiego Domu Pomocy Społecznej przy ul. Żużlowej w Rybniku. Mimo niewygód starsi ludzie nie narzekają.
    - Co tam hałas. Ważne, że będzie pięknie i ciepło - mówią.
    Zdarzało się, że zimą wiało przez nieszczelne okna. W tym roku koce nie będą nam już potrzebne. Będzie grzało nas ciepło spod ziemi! - cieszy się pani Helena Szczotok, mieszkanka Miejskiego Domu Pomocy Społecznej.
    Rozkopali ogród
    Na początku roku, znajdujący się przy placówce ogród, ulubione miejsce wszystkich domowników, został przekopany. W ziemi wywiercono 25 otworów o głębokości ponad stu metrów. Wszystko po to, by pozyskać energię cieplną. - Ziemia jest swego rodzaju akumulatorem, który latem się nagrzewa. Dzięki specjalnym pompom jesteśmy w stanie odzyskać to ciepło - tłumaczy Krzysztof Soiński, inspektor nadzoru budowlanego z wydziału infrastruktury miejskiej i inwestycji rybnickiego urzędu miasta.
    System już działa
    Co najważniejsze, w przeciwieństwie do kolektorów słonecznych, które w zimie nie działają, system wprowadzony w rybnickim domu pomocy powinien dobrze spełniać swoje zadanie. - Grunt zamarza jedynie do głębokości półtora metra, a nasze odwierty mają ponad sto metrów głębokości. Nie ma szans, by tam ziemia zamarzła - wyjaśnia Krzysztof Soiński.
    Niedawno stara kotłownia znajdująca się w pobliżu Miejskiego Domu Pomocy Społecznej w Rybniku przestała funkcjonować. Wodę w placówce grzeją już dzięki nowym urządzeniom. Ale by system ogrzewania odnawialnego działał sprawnie nie wystarczyło wykonać odwierty. - Podziwiam naszych mieszkańców, że są aż tak cierpliwi. Od kilku miesięcy dzielnie znoszą niewygody remontu - mówi Danuta Wimmer, dyrektor Miejskiego Domu Pomocy Społecznej.
    W placówce wymieniono już wszystkie kaloryfery oraz zmodernizowano sieć wodnokanalizacyjną. Zbudowano kuchnię i jadalnię, a także część łazienek. Ale roboty w środku i na zewnątrz budynku (ocieplenie zewnętrzne i nowa elewacja) wciąż trwają. - Po pracy wracamy do domów, a mieszkańcy muszą tu zostać. Mimo tego nikt się nie skarży - przekonuje Danuta Wimmer.
    Lokatorzy zadowoleni
    - Jesteśmy już trochę zmęczeni tym remontem, ale wytrzymamy. Mamy już piękną jadalnię i łazienki. Niedługo wszystko będzie tak wyglądało - cieszy się Helena Szczotok.
    Aleksandrowi Kisielowi, innemu mieszkańcowi domu pomocy, także nie przeszkadza hałas ani inne niewygody. Codziennie rano wychodzi na dwór, by posiedzieć chwilę na ławeczce, znajdującej się przed budyniem. - Proszę spojrzeć jak pięknie odmalowany jest teraz nasz dom. Aż miło się siedzi - cieszy się Aleksander Kisiel. Koszt całej inwestycji prowadzonej w Miejskim Domu Pomocy Społecznej to ponad 3,6 miliona złotych. Prawie 1,1 miliona zł pochodzi z budżetu miasta.


    Zadzwoń do Sznupka
    (Dziennik Zachodni, Alina Kucharzewska 2006.09.29)
    Od października w rybnickich szkołach policjanci z Komendy Miejskiej Policji rozpoczną akcję Lepiej zapobiegać - wszystko w naszych rękach.
    W ramach tego programu stróże prawa odwiedzą szkoły podstawowe i średnie, które mieszczą się w centrum miasta. - Będziemy się starać zapobiegać przemocy w szkołach właśnie przez takie spotkania - tłumaczy nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy rybnickiej KMP, która również będzie odwiedzać szkoły. Zajęcia prowadzić będą także asp. Marek Budzik oraz dzielnicowi. W szkołach podstawowych policjanci mają mówić przede wszystkim o bezpieczeństwie uczniów. Opowiedzą młodym ludziom, jakie zagrożenia mogą ich spotkać w szkole, domu i na ulicy. Wytłumaczą, na czym polega praca policjanta, po to, by uczeń wiedział, do kogo może zwrócić się w trudnej sytuacji. Aby każde dziecko zapamiętało numery alarmowe na komendę, do straży pożarnej i pogotowia, dostanie kubek z psem Sznupkiem, maskotką śląskiej policji. Na kubku jest też numer telefonu zaufania do Sznupka, z którym dziecko może porozmawiać anonimowo o swoich problemach w domu i szkole (nr tel. 0800 22 23 15).
    - Uczniowie muszą zrozumieć, że policjanci są po to, by pomagać, a nie, żeby się ich bać. Chcemy również, by dzieci zapamiętały to, o czym będziemy mówić - mówi nadkom. Aleksandra Nowara. Dlatego zajęcia mają być prowadzone w małych grupach i w taki sposób, by zachęcić dzieci do aktywności. Dostaną więc książeczki, broszurki, nawet kolorowanki.
    Z kolei w szkole średniej policjanci skupią się na przemocy i uzależnieniach. Uczniowie dostaną wskazówki, jak nie ulec presji kolegów, którzy w różny sposób, czasami za pomocą przemocy słownej, namawiają do narkotyków. Poruszane będą także problemy agresji, przemocy, wymuszeń i rozbojów.
    - Takie problemy zgłaszają nam wychowawcy i pedagodzy. Czasami dzwonią nawet z błahymi wydaje się sprawami, prosząc o poradę. Reagujemy jednak na każdy telefon ze szkół - mówi nadkom. Nowara. Jeżeli nauczyciele borykają się z jakimś problemem, policjanci działają w dyskretny sposób, starając się nie wzbudzać sensacji. Stróże prawa radzą też, by uczniowie, którzy stali się ofiarami przemocy, natychmiast zwrócili się do policji. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że sprawca zostanie złapany.
    Zapraszamy do współpracy
    Zapraszamy szkoły do przystąpienia do kampanii Szkoła bez przemocy prowadzonej przez Dziennik Zachodni. Warunkiem przystąpienia do kampanii jest zobowiązanie do przestrzegania Kodeksu Szkoły bez przemocy i podejmowanie konkretnych działań zapobiegających agresji. Szkołom, które to zrobią, przyznamy tytuł Szkoły uczestniczącej w kampanii Szkoła bez przemocy. Wystarczy tylko przesłać wypełniony kwestionariusz zgłoszeniowy. Szczegóły na naszej stronie internetowej www.szkolabezprzemocy.pl.


    Drogi pokój dla studenta
    (Dziennik Zachodni, Mirosława Książek 2006.09.28)
    Na słupach ogłoszeniowych w pobliżu rybnickiego Kampusu wiszą już świeże ogłoszenia o wynajmie pokoi i mieszkań. Studenci spoza Rybnika mają w czym wybierać. A mimo to zdecydowana większość decyduje się na dojazdy, nawet jeśli zajmują one kilka godzin dziennie. - Stancje są bardzo drogie - wyjaśniają studenci.
    Ola Kud mieszka w Sosnowcu. W Rybniku studiuje język francuski. Podobnie jak w ubiegłym roku, dziewczyna zamierza codziennie dojeżdżać na uczelnię pociągiem. - Za wynajem pokoju musiałabym zapłacić nawet 350 złotych miesięcznie. O wiele taniej wychodzi pociąg - przekonuje Ola Kud. Ponieważ dziewczyna ma zniżkę kolejową, za bilet miesięczny płaci jedynie 50 zł.
    Studenci, którzy nie mają zniżek muszą zapłacić trochę więcej, ale zwykle także oni nie decydują się na stancje. Oczywiście oszczędzanie związane jest z niewygodą. - W pociągu spędzam aż cztery godziny dziennie. Dobrze, że plan pozwala mi na to, by dojeżdżać. Jeśli zajęcia zaczynałyby się o godzinie 8. już o 5. musiałabym wstawać z łóżka - przekonuje Ola Kud.
    Z Sosnowca można jeszcze dojechać do Rybnika na zajęcia. Gorzej, gdy mieszka się na przykład w Częstochowie.
    - Moi znajomi wynajmują pokoje w dzielnicy Nowiny. Nie mają wyjścia, pochodzą z Częstochowy - opowiada Agata Wróbel, studentka III roku informatyki i ekonometrii. Agata jest mieszkanką Rybnika, więc nie musi martwić się o zakwaterowanie. - Często odwiedzam znajomych, którzy mieszkają na stancji. Ceny wahają się od 200 do 300 złotych miesięcznie. Ale koszty można rozłożyć. W pokojach mieszka po parę osób - wyjaśnia Agata Wróbel.
    Wspólne mieszkanie ma swoje plusy i minusy, jednak według Agaty plusów jest więcej. - Każdy wiek ma swoje prawa. W tzw. komunach jest bardzo zabawnie. Niemal codziennie są imprezy, a czasem można się też razem pouczyć - śmieje się Agata Wróbel.


    Gang nieletnich rozbity
    (www.policja.katowice.pl, NaszeMiasto.pl 2006.09.28)
    Wczoraj policjanci Zespołu ds. Nieletnich i Patologii rybnickiej komendy zatrzymali ostatniego z nieletnich, tworzących 6-osobowy gang.
    Trzon grupy tworzyło 6 nieletnich w wieku 14-16 lat z dzielnicy Rybnika - Boguszowice. Przywódcą był 16 latek, który zmuszał swoich znajomych do uległości biciem, groźbami, a także próbował uzależnić ich od siebie dostarczając im narkotyki (haszysz, marihuanę). W sumie grupa ta od stycznia 2006 do września 2006 popełniła 65 przestępstw na terenie Rybnika były to m.in. rozboje, włamania, kradzieże, wymuszenia oraz przestępstwa narkotykowe.
    Przywódca grupy podżegał do działalności przestępczej, zmuszał członków gangu do przynoszenia z domu pieniędzy, kradł w ich mieszkaniach, a także w jednym przypadku wydał polecenie przecięcia przewodu elektrycznego będącego pod napięciem, a następnie kazał skoczyć jednemu z chłopców z tym przewodem z wysokości kilku metrów - w konsekwencji zepchnął chłopaka z dachu, narażając go na niebezpieczeństwo.
    Z działalności grypy skorzystało ok.30 osób, były to zarówno korzyści materialne jak i łatwy dostęp do narkotyków. Obecnie policjanci pracują nad ustaleniem osób, które mogły pośredniczyć w pozbywaniu się łupów z przestępstw. Na podstawie zebranych w tej sprawie materiałów ( 3 tomy akt) Sędzia Rodzinny umieścił czterech nieletnich w Schroniskach, jedna osoba została wczoraj zatrzymana w Policyjnej Izbie Dziecka w Katowicach, jeden z nieletnich przestępców został przekazany pod opiekę rodzicom.


    Drogą płyną ścieki
    (Dziennik Zachodni, Tomasz Siemieniec 2006.09.27)
    Obrzydliwy ściek od miesięcy płynie skrajem ulicy Gotartowickiej, przepływa tuż przed przystankiem autobusowym, a później wpada do małego gotartowickiego strumyka. - Nie można normalnie przejść chodnikiem, czy spokojnie czekać na autobus. Za każdym razem kiedy przejeżdża tędy samochód trzeba zrobić unik, żeby nie zostać ochlapanym - opowiada Damian Kuś z Gotartowic.
    Niestety, nie sposób uważać na wszystkie przejeżdżające ulicą samochody. Wtedy zamiast na spacer trzeba wracać do domu, aby się przebrać. - To miała być romantyczna przechadzka. Szliśmy przytuleni - opowiada Barbara Rebelska, jedna z mieszkanek okolicy. - W pewnym momencie przejechała ciężarówka i ochlapała nas cuchnącą wodą, która płynie przy krawężniku. Tak się skończył nasz spacer - opowiada zdenerwowana pani Barbara. Również dzieci, które czekają w tym miejscu na szkolny autobus, często stają przed dylematem - jechać do szkoły w opryskanym ściekami ubraniu, czy iść do domu przebrać się. - Jak mocno śmierdzi, to trzeba się przebrać. Później rodzice zawożą mnie do szkoły - mówi Rafał, gimnazjalista.
    Mieszkańcy przed dwoma miesiącami zgłosili śmierdząca sprawę władzom dzielnicy. - Przyjechali robotnicy, coś porobili przy studzience, z której wypływają nieczystości i odjechali. Przez kilka dni był spokój, a później znów to samo. Od tamtej pory nikt się tym nie interesuje - denerwuje się Damian Kuś.
    Mieszkańcy rybnickiej dzielnicy o spuszczanie ścieków podejrzewają strażaków z pobliskiej remizy. - Zawsze po jakiejś imprezie w remizie ścieków jest więcej - twierdzą rybniczanie. W siedzibie OSP powiedzieli nam, że to nie ich wina. Władze miasta, które podobno znają problem, dopiero po naszym telefonie obiecały zając się sprawą.
    - Natychmiast posłałem tam ludzi, którzy mają rozwiązać ten problem - mówi krótko Józef Cyran, zastępca prezydenta Rybnika. - Sprawdzą przyczyny i źródło wypływających nieczystości i oczywiście zrobią wszystko, aby ścieki już nie wypływały na ulicę - uspokaja Cyran. Sprawa wybijających ścieków w Gotartowicach, zakończy się pewnie dopiero wtedy, gdy w dzielnicy powstanie nowa kanalizacja budowana w ramach programu ISPA.


    Groźny wybuch w mieszkaniu
    (Dziennik Zachodni, (alek) 2006.09.26)
    Niewłaściwe używanie piecyka było przyczyną wybuchu, do którego doszło w niedzielę na parterze jednego z bloków osiedla Dworek w Rybniku - poinformowała wczoraj straż pożarna. Gdy w jednym z mieszkań doszło do eksplozji, przerażeni sąsiedzi wezwali straż pożarną i pogotowie.
    Wybuch zniszczył kuchnię i pokój. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Lekarz, który przebadał właściciela mieszkania stwierdził, że nie wymaga on hospitalizacji. Na miejsce wezwano również inspektora nadzoru budowlanego, który stwierdził, że wybuch nie naruszył konstrukcji budynku. - Przyczyną eksplozji było niewłaściwe użytkowanie pieca - tłumaczy st. kpt. Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej. Straty jakie spowodowała eksplozja oszacowano wstępnie na 15 tys. złotych.


    Tak się gasi pożary!
    (Dziennik Zachodni, Adrian Czarnota 2006.09.26)
    Na ulicach Rybnika zaroiło się od wozów strażackich. Na szczęście to nie był pożar, tylko zawody Ochotniczych Straży Pożarnych. Okazało się, że w turnieju z chłopcami skutecznie rywalizowały też dziewczęta.
    - Utarło się, że strażak to męski zawód, a tymczasem dziewczyny świetnie sobie w nim radzą - mówiła Agnieszka Skowronek z OSP Stodoły.
    Młodzi strażacy startowali w dwóch kategoriach wiekowych. W pierwszej rywalizowała młodzież w wieku od dwunastu lat w drugiej od lat osiemnastu. Trzeba było wykazać się dobrą kondycją oraz celnym okiem.
    Jedną z konkurencji było skierowanie strumienia wody do wyznaczonego celu. Ostatecznie w kategorii dziewcząt wygrała drużyna OSP Stodoły, a w kategorii chłopców ekipa OSP Kamień. Wśród starszej grupy najlepsi okazali się strażacy OSP Wielopole. - Organizujemy te zawody od lat, już trudno zliczyć, która to edycja. Rywalizacja jest naprawdę zacięta - mówił Józef Sorychta, prezes zarządu miejskiej OSP.
    - W tym roku po raz pierwszy połączyliśmy zawody dwóch grup: starszej i młodszej. Wszystko wypadło doskonale. Przed nami marcowe, halowe mistrzostwa w Rybniku Boguszowicach. Turniej pod dachem ma niepowtarzalną atmosferę, a zwłaszcza doping jest większy. Mało kto w kraju organizuje takie zawody - zaprasza Sorychta.


    Na rondzie po angielsku
    (Dziennik Zachodni, (alek) 2006.09.26)
    Na rondzie Wileńskim w Rybniku doszło do niecodziennego zdarzenia, poinformowali wczoraj rybniccy policjanci.
    Kierująca fiatem seicento 29-letnia mieszkanka Pyskowic wjechała na rondo pod prąd, powodując zderzenie czołowe z fiatem punto. Jak się okazało sprawczyni kolizji prowadziła samochód po kielichu. Miała 1,79 promila alkoholu we krwi.


    Koniec z darmochą!
    (Dziennik Zachodni, Jacek Bombor 2006.09.25)
    Blok przy ul. Skłodowskiej mieści się w centrum Rybnika, stąd tylko 200 metrów do Rynku. Stoi w sąsiedztwie olbrzymiego, płatnego parkingu, więc kierowcy zamiast wjeżdżać tam, wolą zajmować miejsca przeznaczone dla mieszkańców.
    W piątek nasi dziennikarze spotkali się z mieszkańcami bloku. Gdy rozmawialiśmy z nimi, przed blok wjechało kilkanaście samochodów z ulicy. Nikt się nie przejmuje znakiem zakazu, który pozwala wjechać tylko mieszkańcom bloku i pobliskich posesji.
    Nie ma miejsca
    - Ja tylko na chwilę - kierowca forda wjeżdża bezczelnie na skwerek, blokując dojazd do garaży, nic sobie nie robiąc z protestów mieszkańców.
    - Najgorzej jest około południa, tu jest wolna amerykanka. Nie da się nawet przejść, a czasami wyjść z klatki - nie kryje zdenerwowania Jolanta Szymańska, która wczoraj z braku miejsca musiała zaparkować swoje tico na chodniku, zaledwie kilkanaście centymetrów obok wejścia do klatki schodowej. - Interweniowaliśmy wiele razy, straż miejska przyjeżdżała, ale to nic nie dało - denerwują się ludzie.
    Agnieszka Kurzeja boi się o swoich synów, którzy często bawią się przed domem.
    - Często wybiegają z klatki, wprost pod nadjeżdżające samochody. Tu jest dla nich niebezpiecznie - mówi Agnieszka Kurzeja.
    Pisma nic nie dają
    Mieszkańcy przyznają, że niejednokrotnie bójka wisiała w powietrzu. - Po prostu kierowcy nic nie robią sobie z naszych uwag, a jeszcze nas wulgarnie wyzywają. Najwyższy czas z tym skończyć - dodaje Zygmunt Drożdż. Prawdziwe emocje zaczynają się, gdy mieszkańcy wracają z pracy i muszą walczyć o wolne miejsca. - Czasem nawet do garażu nie można wjechać. Dochodzi do takich absurdów, że obcy wjeżdżają do nas, a my parkujemy z dala od domów - dodaje.
    Od lat mieszkańcy wysyłają pisma do administrującego blokiem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku. W ostatnim, z sierpnia, mówią o zagrożeniu zdrowia i życia. Z powodu stałego ruchu, hałasu, i zagrożeń mamy odczucie, że mieszkamy na dzikim parkingu, z którego może korzystać każdy o jakiejkolwiek porze dnia i nocy, omijając wyznaczony płatny parking naprzeciw ulicy Skłodowskiej - czytamy w piśmie do Jana Podleśnego, szefa ZGM.
    Zamontują bramkę?
    Jak się dowiedzieliśmy w ZGM, sprawa ma być załatwiona definitywnie po 6 października. Urzędnicy zdają sobie sprawę, że najlepszym pomysłem będzie wprowadzenie tam specjalnej bramki zabezpieczającej ze szlabanem, otwieranym np. przy pomocy elektronicznego pilota.
    - To problem nie tylko mieszkańców bloku, ale także właścicieli sąsiednich posesji prywatnych. Wszyscy mają kłopoty z dojazdem. 6 października właśnie w tej sprawie będziemy rozmawiać z radą dzielnicy i podejmiemy odpowiednie decyzje - obiecuje Ewa Bronek, zastępująca dyrektora Podleśnego, który jest obecnie na urlopie. Sęk w tym, że taki sprzęt jest dosyć drogi, więc nie jest wykluczone, że zmotoryzowani mieszkańcy będą musieli ponieść jakiejś koszty jego instalacji. - Na razie jednak za wcześnie na szczegóły. Mam nadzieję, że po spotkaniu dojdziemy do porozumienia i załatwimy problem - mówi Ewa Bronek.


    Taksówkarze nie wjadą
    (Dziennik Zachodni, (alek) 2006.09.22)
    Nasz środowy artykuł na temat zakazu wjazdu dla taksówek do centrum Rybnika wzbudził wiele emocji. W redakcji DZ rozdzwoniły się telefony od mieszkańców. Większość rybniczan uważa, że taksówkarze powinni mieć drogę wolną...
    - To jakiś absurd, żeby kierowca nie mógł wjechać na Rynek po klienta. Taksówka jest w pewnym sensie pojazdem uprzywilejowanym - uważa Marta Sokołowska z Rybnika.
    - To klient powinien decydować, gdzie ma podjechać taksówka - mówił nam Zenon Pielgrzymek z Chwałowic.
    Urzędnicy tłumaczą, że kierowcy taksówek są takimi samymi użytkownikami dróg, jak inni kierowcy, i obowiązują ich takie same przepisy.
    - Ludzie się z nas śmieją, gdy tłumaczymy im, że nie możemy pojechać we wskazane miejsce - przekonuje Tadeusz Ćwiek, taksówkarz z Rybnika. Jednak w szczególnych przypadkach taksówkarze mogą wjechać do strefy centrum. Przewóz osób niepełnosprawnych, mających problemy z poruszaniem się, jest rzeczą oczywistą. Wjazd do Śródmieścia w takiej sytuacji jest całkowicie uzasadniony - tłumaczy Andrzej Kopka, naczelnik wydziału dróg w rybnickim magistracie. - Po lodówkę, komputer czy telewizor mogą pojechać taksówkarze bagażowi - dodaje naczelnik.
    Poza takimi okolicznościami, zakaz wjazdu do centrum od godz. 9 do 18. obowiązuje również taksówkarzy. Sytuację pogarsza remont Placu Wolności. Kierowcy nie mogą wjechać również tam. Niektórzy uważają jednak, że taksówki nie powinny jeździć po Rynku.
    - Tu i tak już jeżdżą samochody, co zakłóca spokój i bezpieczeństwo. Przecież postój taksówek znajduje się niedaleko, przy Raciborskiej. Każdy może przejść te sto metrów - uważa Beata Kozioł z Rybnika.


    Bokser RMKS-u nagrodzony przez Rybnik
    (Gazeta Wyborcza, lb 2006.09.21)
    Bokser Mateusz Mazik z RMKS-u Rybnik zostanie nagrodzony przez miasto za zdobycie brązowego medalu mistrzostw świata juniorów. 17-letni zawodnik dostanie 3 tys. zł brutto. W tym roku bokser dostał od miasta 2 tys. zł brutto za zdobycie w ubiegłym roku złotego medalu na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży.


    Adam Fudali pod lupą
    (Dziennik Zachodni, Witold Pustułka (alek) 2006.09.21)
    Rozmowa z Adamem Fudalim, prezydentem Rybnika
    Dziennik Zachodni: Co było dla pana największym sukcesem mijającej kadencji?
    Adam Fudali: Duża liczba inwestycji prowadzonych obecnie w Rybniku. To głównie przedsięwzięcia miejskie, prowadzone przy udziale środków z Unii Europejskiej. To również duże, w skali miasta, inwestycje komercyjne, a przede wszystkim budowa obiektów usługowo-handlowych i centrów handlowo-rozrywkowych. Rybnik zmienia swój wizerunek, stając się miastem nowoczesnym, na miarę XXI wieku. W tegorocznym rankingu Rzeczpospolitej Rybnik określony został jako najlepiej zarządzane miasto w Polsce, w kategorii miast na prawach powiatu.
    DZ: Co było porażką minionego czterolecia?
    AF: Nie udało się dokończyć budowy przekazanego miastu basenu krytego w dzielnicy Boguszowice. Miasto jest jednak przygotowane do jej kontynuacji. Jest już gotowy projekt techniczny i są zabezpieczone pieniądze w budżecie miasta. Czekamy jednak na nową perspektywę budżetową Unii Europejskiej na lata 2007-2013, która daje szanse na dofinansowanie tej budowy Pojawiły się również problemy związane z budową kanalizacji sanitarnej w mieście, jednak wynikały one przede wszystkim z nieprzystającego do rzeczywistości prawa i skomplikowanych procedur.
    DZ: Dlaczego mieszkańcy Rybnika powinni na pana ponownie zagłosować?
    AF: Jestem człowiekiem dialogu i posiadam swoisty dar jednania ludzi wokół proponowanych idei. Poza tym, w Rybniku wykształcił się dobry dla samorządu zwyczaj niemieszania w sprawy miasta polityki. W Rybniku samorządowcy decydują sami o rozwoju swoich dzielnic. Ponadto, ostatni wynik wyborczy - wygrana w pierwszej turze (57,24 proc. głosów popierających - źródło PKW), plasuje mnie na drugim miejscu w kraju wśród prezydentów miast na prawach powiatu (po Gdyni i przed Katowicami), jest istotnym faktem obrazującym zaangażowanie w szeroko pojęte sprawy mieszkańców Rybnika.
    Prezydent przy tablicy
    Co obiecywał:
    1. Zwiększenie liczby miejsc pracy w mieście.
    2. Realizację programu Bezpieczne miasto.
    3. Odbudowę systemu Rad Dzielnicowych.
    4. Zbudowanie systemu nowoczesnej edukacji.
    5. Odbudowę bazy sportowej.
    6. Budowę kanalizacji z funduszy ISPA.
    7. Budowę mieszkań.
    Co zrealizował:
    1. Bezrobocie w Rybniku znacząco spadło, ale wciąż jest niepokojąco wysokie. Nowe miejsca pracy powstają przede wszystkim wokół inwestycji komercyjnych - głównie wielkich obiektów handlowych.
    2. Przestępczość w mieście - jak i w całym województwie - spadła. Trwa właśnie budowa systemu monitoringu w centrum miasta. Taki system działa już na miejscowym stadionie.
    3. Prezydent regularnie spotyka się z przedstawicielami poszczególnych dzielnic; współpraca z niektórymi z nich układa się wzorowo.
    4. Rybnik - miasto bez tradycji akademickich - w ciągu kilku lat stało się jednym z najważniejszych ośrodków studenckich w województwie śląskim. Miejscowy kampus może być wzorem do naśladowania.
    5. Odbudowano miejscowy stadion żużlowy - dziś to jeden z najlepszych tego typu obiektów w Polsce. Wbrew obietnicom nie udało się dokończyć budowy krytego basenu w Boguszowicach.
    6. Budowa systemu kanalizacyjnego o łącznej długości 600 kilometrów zdecydowanie się przedłuża.
    7. W mieście na bazie remontowanych starych budynków powstały osiedla socjalne przy ulicach Ogrodowskiego i Kolejowej. Zapotrzebowanie na takie mieszkania jest jednak zdecydowanie większe.
    Oświadczenie majątkowe
    Oszczędności - 9,2 tys. zł. Dom o powierzchni 194 mkw. wartości 150 tys. zł. Działka pod domem - 477 mkw., wyceniona na 50 tys. zł. 1 akcja Funduszu św. Jerzego w Zamościu warta 100 zł. Dochody roczne z tytułu kierowania miastem - 128 tys. zł. Dwie pożyczki - 4219 franków szwajcarskich, druga - 4 tys. zł. Samochód: mercedes 300 D z 1993 roku.
    Zdaniem wyborców
    Wiesława Książek-Wątroba
    Przyjechałam do Rybnika na studia 9 lat temu. I postanowiłam tu zostać. Nie jestem zresztą jedyna. Mój mąż pochodzi z Kędzierzyna-Koźla. Tam nic się nie dzieje. Nasi znajomi również uciekają z Kędzierzyna i tu szukają pracy. W Rybniku buduje się centra rozrywkowe oraz supermarkety. Powstanie wiele miejsc pracy. Rybnik ma dobrego gospodarza.
    Ilona Jonderko
    W Rybniku dużo się robi. Wbrew temu, co się mówi, prezydent myśli również o dzielnicach. W Kamieniu, w którym mieszkam wreszcie zbudowano kanalizację. Prezydent dotrzymał obietnicy. Poza tym Rybnik jest bardzo czystym miastem. Sąsiedzi zazdroszczą nam Rynku.
    Marek Kruk
    Uważam, że w centrum miasta prowadzi się zbyt dużo inwestycji w tym samym czasie. Cały Rybnik jest rozkopany. A miasto to przecież ludzie. Mieszkańcy nie wytrzymują tego bałaganu. Inwestycje powinno się odpowiednio planować, przeprowadzać etapami.


    Rybniczanin przyszłością polskiego boksu
    (Gazeta Wyborcza, Leszek Błażyński 2006.09.20)
    Po raz ostatni medal w mistrzostwach świata juniorów reprezentanci Polski zdobyli 21 lat temu. W 1985 roku w Bukareszcie srebro w kategorii ciężkiej wywalczył Andrzej Gołota, a brąz w półciężkiej - Henryk Zatyka. Mazik w nadatlantyckim Agadirze spisał się bardzo dobrze w kategorii papierowej (48 kg). W drodze do podium 17-latek miał silnych rywali. Pokonał Ormianina Hayka Agaboira i Węgra George\\\'a Szalaya, który jest jednym z najlepszych pięściarzy w Europie w tej kategorii. W półfinale przegrał z zawodnikiem z Kazachstanu Olzhasem Sattibayewem, ale pokazał się z dobrej strony. - Mazik to wielki talent - ocenia trener reprezentacji juniorów Marek Okroskowicz. - Jego atutem jest szybkość. Często również bije seriami i ma ogromne serce do walki - charakteryzuje filigranowego zawodnika (168 cm) jego trener klubowy Anatol Jakimczuk.
    Dla nastolatka mistrzostwa w Agadirze były ogromnym przeżyciem. - Piękne miasto z wieloma kontrastami. Mieszkaliśmy w luksusowym hotelu, a na ulicy wiele żebrzących dzieci. Jedzenie nie było za dobre. Szynka smakowała jak plastik - trochę narzeka Mazik. Mieszkający w Rybniku Boguszowicach nastolatek uczy się na piekarza, ale swoją przyszłość wiąże z boksem. - Moim celem jest wyjazd na olimpiadę. Będę dążył do tego ze wszystkich sił. Do zawodowstwa wcale mi niespieszno - twierdzi. Mazik w ubiegłym roku był mistrzem Polski kadetów, zdobył także Puchar Polski. Na tegorocznych mistrzostwach Polski juniorów był trzeci.
    Niestety, młodziutki bokser na Śląsku nie ma za bardzo z kim rywalizować. - Sparuję czasami z klubowym kolegą Patrykiem Cichockim, który walczy w muszej, oraz z Leszkiem Tokarzem z Concordii - tłumaczy. Dlatego, żeby się rozwijać, Mazik będzie musiał opuścić nasz region. Najsilniejsze obecnie kluby bokserskie w Polsce to PKB Poznań i Hetman Białystok. Wiele wskazuje na to, że do jednego z nich trafi w przyszłości rybnicki zawodnik.


    Signum Magnum kontra Rybnik
    (Dziennik Zachodni, Mirosława Książek 2006.09.21)
    Konflikt pomiędzy katolicką fundacją Signum Magnum a władzami Rybnika przybiera absurdalne formy. Fundacja wydała właśnie książkę pt. Oblężona Twierdza, w której opisuje boje z miastem oraz aroganckie działania prezydenta Rybnika.
    - To kolejny przejaw chorobliwej nienawiści, jaką ludzie z fundacji od czterech lat nam okazują - komentuje sprawę prezydent Adam Fudali. Jego zdaniem fundacja, zasłaniając się dobrem dzieci, realizuje własne interesy.
    Autorem Oblężonej Twierdzy jest między innymi franciszkanin, ojciec Oskar Puszkiewicz, z katolickiej fundacji Signum Magnum. - Od czterech lat, odkąd w naszym sąsiedztwie powstaje centrum rozrywkowe, toczymy walkę z urzędem miasta w Rybniku. Nie z własnego widzimisię, ale w interesie dzieci, którymi się opiekujemy - twierdzi Małgorzata Sojka, dyrektor prowadzonego przez fundację domu dziecka i świetlicy dla najmłodszych.
    Członkowie Signum Magnum toczą z urzędem wojnę o to, by nie zabierano im siedziby w samym centrum miasta, a także, by z budżetu opłacano pobyt dzieci w placówce. W domu dziecka przebywa obecnie jeden wychowanek.
    - To z powodu wytworzonej przez urzędników miejskich atmosfery niepewności w placówce zostało jedno dziecko - uważa Sojka.
    Spór fundacji z miastem rozgorzał w związku z budową w Rybniku centrum rozrywkowego Plaza. Półtora roku temu rada miejska wypowiedziała Signum Magnum umowę na dzierżawę budynku przy ulicy Dworek 12. Członkowie fundacji po tej decyzji oddali sprawę do sądu i ani myślą wyprowadzać się z miejskiego gmachu. Wydana właśnie książka ma, w intencji autorów, nie tylko ukazać struktury zła, lecz przede wszystkim zaszczepić w czytelniku nadzieję i odwagę, że można zmieniać świat, pomimo, że dysponuje się proporcjonalnie małym potencjałem siły wobec bezprawnej władzy. - Niektórzy stwierdzą, że trzeba być wariatem, żeby przeciwstawić się takiemu molochowi, jak miejska machina urzędnicza. My jednak walczymy, bo chodzi nam o dobro dzieci - dodaje Sojka.
    - Nie czytałem jeszcze tej książki, ale jej wydanie mnie nie dziwi. To kolejny przejaw chorobliwej nienawiści, jaką ludzie z fundacji od czterech lat nam okazują. Czy pójdę do sądu, jeśli przeczytam tam zwroty obraźliwe dla mnie? Jako osoba publiczna zdążyłem się już przyzwyczaić do niewybrednych ataków na swoją osobę - komentuje sprawę prezydent Adam Fudali. Zdaniem Fudalego, fundacja, zasłaniając się dobrem dzieci, realizuje własne interesy i otwarcie łamie prawo.
    W prokuraturze jest między innymi sprawa nie dopuszczenia do przeprowadzenia kontroli w budynku przy ul. Dworek 12 przez powiatowego inspektora budowlanego. W urzędzie zastanawiają się też, skąd fundacja, której członkowie twierdzą, że nie mają ani złotówki na statutową działalność, wzięła pieniądze na wydanie książki. - Lepiej by było, gdyby te pieniądze przeznaczyli na dzieci, a nie wszczynanie kolejnej awantury - mówi jeden z urzędników.
    O co ta chryja?
    Fundacja Signum Magnum działa w Rybniku od ponad dziesięciu lat. Prowadzi dom dziecka i świetlicę środowiskową. Od kilku lat jej członkowie żądają, by miasto finansowało pobyt dzieci z terenu Rybnika w domu dziecka. Miasto nie chce się na to zgodzić i podjęło decyzję o wypowiedzeniu fundacji umowy użytkowania budynku. Spór zaostrzył się jeszcze bardziej, gdy fundacja zaczęła sprzeciwiać się, aby w jej sąsiedztwie powstał kompleks rozrywkowo-handlowy Plaza, bo nie licuje on z powagą prowadzonej przez Signum Magnum działalności. Członkowie fundacji zarzucili też miastu, że niezgodnie z prawem wyburzyło zabytkową kamienicę, a rondo wybudowane u zbiegu ulic Raciborskiej i Dworek narusza interesy fundacji. Urzędnicy ripostują, że fundacja, zamiast skupiać się na charytatywnej działalności, prowadzi ciągłe wojny z miastem.


    Tańsze kursy językowe
    (Dziennik Zachodni, (jack) 2006.09.21)
    Mieszkańcy Rybnika mogą skorzystać z dofinansowywanych kursów językowych, bo miasto przystąpiło do akcji pod nazwą Gmina bliżej Europy.
    W szkoleniach, które rozpoczną się już w październiku, mogą wziąć osoby powyżej 15 roku życia. Chętni będą mogli uczyć się jednego z pięciu języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego lub hiszpańskiego. Zapłacą 40 procent za lekcje, czyli 296 złotych. Lekcje będą się odbywały w godzinach popołudniowych w Zespole Szkół im. Powstańców Śląskich przy ul. Kościuszki 41. Chętni otrzymają podstawowy zestaw do nauki: kasety z nagraniami i podręcznik. Jeden poziom nauki języka obcego metodą Sita obejmuje ponad 50 godzin, co pozwala na przyswojenie sobie ponad 800 słów i wyrażeń. Organizatorami są: Ośrodek Językowy SITA, Dynamiczne Centrum Językowe 3WAY oraz Akademia Nauki.


    Stop dla taksówek
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 2006.09.20)
    Obładowani zakupami rybniczanie nie mają co liczyć na to, że przyjedzie po nich taksówka. Na rybnicki Rynek taksówkarze nie mają prawa wjazdu. Odkąd rozpoczęto remont Placu Wolności taksówkarze nie mogą wjeżdżać również tam.
    - Traktuje się nas jak zwykłych kierowców! Sytuacja jest komiczna. Kiedy dzwoni klient, tłumaczymy mu, gdzie jest nasz postój. To my czekamy na niego aż podejdzie, a powinno być na odwrót - denerwuje się Tadeusz Ćwiek, taksówkarz z Rybnika.
    Przepisowi zakazującemu taksówkarzom wjazdu do strefy śródmieście dziwią się również mieszkańcy Rybnika. - Czasem ktoś kupi coś większego. Taksówka powinna móc podjechać pod sklep - uważa Anna Szymik z Rybnika. Nie jestem za postojem taksówek na Rynku, ale kierowcy powinni mieć zezwolenia. Przecież starsi ludzie nie będą szukać taksówek po całej okolicy - zauważa pani Anna.
    Andrzej Kopka, naczelnik wydziału dróg w rybnickim magistracie, tłumaczy, że w szczególnych przypadkach taksówkarze mogą wjechać do strefy śródmieście. - Przewóz osób niepełnosprawnych, mających problemy z poruszaniem się, jest rzeczą oczywistą. Wjazd na Rynek w takiej sytuacji jest całkowicie uzasadniony - tłumaczy Andrzej Kopka.
    - Zaś po lodówkę, komputer czy telewizor mogą pojechać taksówkarze bagażowi - dodaje naczelnik wydziału dróg w Urzędzie Miasta Rybnika.
    Takie tłumaczenie nie uspokaja rybnickich taksówkarzy. - Po Rynku jeżdżą auta dostawcze. My nie możemy pojechać po klienta, gdy ten kupi sobie komputer. Ludzie się z nas śmieją, gdy tłumaczymy im, że nie możemy pojechać we wskazane miejsce - przekonuje Tadeusz Ćwiek. Uchwalony przez radnych przepis zakazuje wjazdu do strefy śródmieście od godziny 8. do 18.
    Taksówkarz, który mimo wszystko przyjedzie po klienta na rynek musi liczyć się z konsekwencjami. - Na razie strażnicy miejscy tylko nas upominają, ale kto wie, co będzie za jakiś czas. Nie mamy do nich pretensji, przecież mają wytyczne. Muszą wypełniać swoje obowiązki - zauważa Tadeusz Ćwiek. Andrzej Kopka tłumaczy, że postój taksówek oddalony jest od rynku o 150 metrów. - Mieszkańcy nie muszą daleko iść. Zakaz wjazdu musi jednak obowiązywać. Gdyby go nie było, łatwo o nadużycia. Postój mógłby przenieść się na sam Rynek. Kierowcy czekaliby tam na swoich klientów - tłumaczy Andrzej Kopka.
    Tadeusz Nyk ze Stowarzyszenia Taksówkarzy Brawo w Rybniku
    Piszemy listy do urzędu, ale to nie przynosi żadnego efektu. Urzędnicy tłumaczą, że postoje taksówek znajdują się blisko Rynku. Tymczasem na Plac Wolności, na którym był jeden z postoi, dziś nie można wjechać. W związku z budową wprowadzono zakaz wjazdu. Dobrze, że choć po niepełnosprawnych możemy jechać na Rynek. Tylko to udało nam się wywalczyć. Wcześniej zakaz obowiązywał bezwzględnie.


    Pomógł zatrzymać sprawców
    (Dziennik Zachodni, (mir) 2006.09.20)
    Rybniccy policjanci zatrzymali trzech mężczyzn podejrzanych o rozbój w Boguszowicach.
    Przedwczoraj późnym wieczorem przy ulicy Armii Ludowej trzech mężczyzn napadło 19-latka. Pobili chłopaka i zabrali mu srebrny łańcuszek i kolczyk. Prawdopodobnie przez przeoczenie nie skradli mu telefonu komórkowego.
    19-latek zadzwonił z komórki na policję i podał dokładny rysopis sprawców. Z bezpiecznej odległości cały czas obserwował, dokąd idą napastnicy i powiadomił o tym stróżów prawa.
    - Dzięki tej współpracy, wysłany na miejsce patrol bardzo szybko namierzył i zatrzymał wszystkich sprawców rozboju - mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy.
    Zatrzymani mają 26, 29 i 32 lata. Wszyscy pochodzą z dzielnicy Boguszowice i są znani policji z wcześniejszych zatargów z prawem.


    Salowe też prywatne
    (Dziennik Zachodni, (toms) 2006.09.20)
    Prawie sto salowych z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku zostało przejętych przez prywatna firmę, która od kilku dni odpowiada za czystość w szpitalu. - Potraktowali nas okropnie. Poczuliśmy się niepotrzebni - skarżą się salowe, które z dnia na dzień zmieniły pracodawcę.
    Prawie setka z nich nie jest już pracownikami szpitala, a prywatnej firmy z Wrocławia. Pracownicy zostali przejęci przez nowego pracodawcę zgodnie z kodeksem pracy, z gwarancją dotychczasowych świadczeń i zatrudnienia na rok. I właśnie ten zapis budzi wśród salowych spory niepokój. - A co po roku. Kto nam pomoże jak będą chcieli nas zwolnić? - pytają salowe.
    Prawda jest taka, że nikt. Nowy pracodawca będzie mógł zwolnić dowolną ilość salowych. Oczywiście może być również tak, że wszyscy będą spokojnie pracować przez długie lata. Dyrektor szpitala Roman Gnot, nie rozumie obaw i pretensji salowych. - Przecież równie dobrze mogliśmy salowe zwolnić z powodu likwidacji stanowisk pracy. Firma bez problemu znalazłaby sobie nowych pracowników. Poszliśmy salowym na rękę i uzgodniliśmy z ich nowym pracodawcą, że przejmie wszystkich pracowników - wyjaśnia Roman Gnot. Na przekazaniu obowiązków utrzymania czystości firmie zewnętrznej szpital ma zaoszczędzić od pół do miliona złotych.
    To już czwarta firma zewnętrzna, która pracuje na terenie rybnickiego szpitala. - Udało nam się sporo zaoszczędzić. Na samej kuchni jest to około 650 tys. złotych. I co warto podkreślić, pracują tam ciągle te same osoby, które pracowały w momencie przejęcia kuchni przez firmę zewnętrzną - mówi Gnot.


    Do pracy pod górkę
    (Dziennik Zachodni, Tomasz Siemieniec 2006.09.20)
    Do otwarcia centrum rozrywkowego Focus Park pozostały zaledwie trzy miesiące. Bezrobotni, którzy chcieliby w nim pracować, nie mają łatwego zadania. Firmy, które otworzą tam swoje punkty, prowadzą rekrutację na własną rękę.
    - Wszystko idzie zgodnie z planem. Ruszymy w drugiej połowie grudnia - zapewnia Dagrmara Bałusz z firmy, która reprezentuje interesy Parkridge CE Retail, konsorcjum, które buduje centrum rozrywkowe.
    - Właśnie wczoraj rozpoczęliśmy rekrutację pracowników do rybnickiego Focus Parku - informuje Bałusz. Na początek poszukiwani są pracownicy na tzw. stanowiska kluczowe dla funkcjonowania centrum rozrywkowo-handlowego. - Chcemy zatrudnić dyrektora centrum handlowego, asystentkę centrum, dyrektora technicznego oraz specjalistę do spraw wynajmu i marketingu - mówi Dagmara Bałusz. Jeśli chodzi o szeregowych pracowników, to ich rekrutację samodzielnie prowadzą firmy, które będą się mieścić na terenie Focus Parku.
    W sumie pracę w powstającym centrum rozrywki ma znaleźć ponad 500 osób. - Teoretycznie to dobra nowina dla wszystkich bezrobotnych w mieście. Jest dla nich praca. Ale jak będzie w rzeczywistości, nie wiadomo - mówi Tomasz Sitarz z Rybnika. Może się jednak okazać, że zajęcie znajdą tam nieliczni bezrobotni. - Nic nam nie wiadomo o jakiejkolwiek rekrutacji prowadzonej przez firmy, które mają mieścić się na terenie Focus Parku - mówi Małgorzata Tlołka z rybnickiego urzędu pracy. - Kilka razy kontaktowaliśmy się z firmami i proponowaliśmy pomoc w przeprowadzeniu rekrutacji, ale żadna z nich nie wyraziła zainteresowania. Ściągnęliśmy z internetu listę firm, które mają działać w Focus Parku i podajemy bezrobotnym ich adresy, pod które mogą wysyłać swoje oferty - dodaje Tlołka.
    Dagmara Bałusz, reprezentująca Parkridge CE Retail, radzi bezrobotnym aby starli się docierać do firm, które nie tylko wynajęły powierzchnię handlową w Focus Parku, ale również w tych spółkach, którym Focus Park zlecił pewne roboty. Chodzi tutaj o firmy tak zwane serwisowe, zajmujące się m.in. ochroną, utrzymaniem czystości, zieleni. I tutaj bezrobotny natrafia na ogromny problem.
    - Na razie nie zgłosiła się do nas żadna firma serwisowa z regionu Rybnika. Jeśli do 30. września nie otrzymamy ofert współpracy wybierzemy je sami - mówi Dagmara Bałusz. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że znajome firmy mają swoje siedziby z dala od Rybnika. Ale nie odległość jest tutaj największa przeszkodą. Jest nią brak wykazu adresów firm, pod które można by wysłać swoje dokumenty.
    130 milionów złotych
    Zajmie powierzchnię 42 tys. m kw. Znajdzie tu miejsce 85 sklepów i punktów usługowych oferujących produkty znanych marek światowych oraz polskich. Przewiduje się, iż zatrudnienie na terenie centrum znajdzie około 500 osób. Wartość nowoczesnego, trzykondygnacyjnego centrum szacowana jest na 130 mln złotych.


    Aspirant kontrolowany
    (Dziennik Zachodni, Mirosława Książek 2006.09.19)
    Walkę o trzeźwość za kierownicą rybniccy policjanci postanowili zacząć... od siebie.
    - Ponieważ w powszechnym mniemaniu policja powinna dawać przykład zwykłym obywatelom, tą akcją chcemy pokazać, że nie tylko jesteśmy surowi wobec kontrolowanych przez nas mieszkańców, ale też nie tolerujemy takich przypadków we własnych szeregach - tłumaczy nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy.
    Zgodnie z poleceniem komendanta, w trakcie odprawy przed rozpoczęciem dniówki, u każdego policjanta zostanie skontrolowany stan trzeźwości. - Nie zawsze i nie każdy będzie musiał od razu dmuchać w alkomat. To, czy ktoś jest pijany, można stwierdzić nawet podczas rozmowy - wyjaśnia nadkom. Aleksandra Nowara.
    W balonik będą natomiast obowiązkowo dmuchać kierowcy z policyjnych patroli. Kontrole będą wyrywkowe, a funkcjonariusze zostaną wybrani losowo.
    Akcja ma zapobiec ujawnianym od czasu do czasu skandalom związanym z pijanymi policjantami za kółkiem. - Opinia publiczna bardzo nerwowo reaguje na takie przypadki i słusznie. W Rybniku na szczęście tego rodzaju incydenty zdarzały się policjantom poza służbą, niemniej pozostawiają one bardzo negatywne wrażenie - dodaje rzecznik. Policjanci zapowiadają, że przypadki przyjścia policjanta do pracy po kielichu będą za każdym razem nagłaśniane, a sprawcy poniosą surowe konsekwencje.
    Akcja ma na celu dotarcie do sumień innych kierowców, którzy notorycznie jeżdżą na podwójnym gazie. Mimo stosowania coraz ostrzejszych kar, między innymi zatrzymywania samochodów sprawców, liczba pijaków za kółkiem ciągle rośnie. Tylko w ostatni weekend w Rybniku zanotowano sześć takich zdarzeń, z czego w dwóch przypadkach zatrzymani kierowcy mieli orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
    Kilka dni temu policjanci zatrzymali na ulicy Zebrzydowickiej 30-letniego rybniczanina, który kierował hondą civic mając 1,65 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna miał orzeczony zakaz prowadzenia auta. Został mu przydzielony dozór policyjny.
    Sądowy zakaz wsiadania za kółko zlekceważył też 27-letni kierowca fiata 126 p., zatrzymany w niedzielę na ulicy Piasta w Rybniku. Mężczyzna miał we krwi 2,26 promila. Rekordzistą weekendu został 27-latek z Orzesza, który w Bełku na ulicy Głównej jechał swoim fiatem seicento, mając we krwi 3,34 promile.


    Autobusem za darmo
    (Dziennik Zachodni, (toms) 2006.09.19)
    W piątek rybniczanie będą mogli jeździć autobusami komunikacji miejskiej za darmo. Jazda bez biletu dotyczy linii, które są obsługiwane przez Zarząd Transportu Zbiorowego w Rybniku.
    Taką decyzję podjęły władze miasta z okazji europejskiego dnia bez samochodu, który będziemy obchodzić właśnie w piątek. Celem akcji przeprowadzanej od 1998 roku jest uświadomienie społeczeństwu zagrożeń wynikających z niekontrolowanego rozwoju motoryzacji oraz promocja zbiorowego transportu pasażerskiego.


    Dawne przedszkole popada w ruinę
    (Dziennik Zachodni, Mirosława Książek 2006.09.19)
    W ubiegłym roku na osiedlu Wrębowa w rybnickiej dzielnicy Niedobczyce zamknięto przedszkole. Pomysłów na zagospodarowanie budynku było wiele. Mówiło się o siedzibie Ochotniczych Hufców Pracy, a nawet komisariacie policji z prawdziwego zdarzenia.
    Dziś budynek dawnego przedszkola zamienia się w ruinę. Na swoją siedzibę obrała go sobie młodzież. - Wieczorami młodzi ludzie urządzają sobie tu imprezy. Siedzą na schodach, piją piwo i hałasują - denerwują się mieszkańcy osiedla.
    Przedszkole zamknięto w sierpniu ubiegłego roku. Urzędnicy tłumaczyli swoją decyzję małą liczbą dzieci na osiedlu. Dla garstki maluchów utworzono zerówkę w pobliskiej szkole podstawowej. Mieszkańcom Wrębowej obiecywano cuda. - Koncepcji na zagospodarowanie budynku było znacznie więcej. Mówiło się o jakimś domu opieki, potem miał tu powstać komisariat policji - wspomina Henryk Wundziński, mieszkaniec osiedla w Niedobczycach. - Ale jak zwykle na słowach się skończyło. Mamy chyba zbyt dużo pieniędzy. Niech tam budynek pójdzie na straty! - dodaje pan Henryk.
    Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego urzędu miasta, potwierdza, że koncepcji na zagospodarowanie obiektu po przedszkolu było kilka.
    - Budynkiem zainteresowane były Ochotnicze Hufce Pracy, lecz nie podjęły dalszych działań związanych z ewentualnym zagospodarowaniem obiektu. Miało tam też powstać prywatne przedszkole językowe lecz zainteresowani nie złożyli miastu konkretnej oferty - wyjaśnia Krzysztof Jaroch.
    Mieszkańców nie uspokaja takie tłumaczenie. - Nasze władze są w stanie zrobić wszystko, ale tylko wówczas, gdy chodzi o centrum miasta. O dzielnicach zapomniano - denerwuje się Henryk Wundziński. - Podobno w Radlinie II wykorzystano budynek dawnego przedszkola na mieszkania. Komisariat, o którym tyle się mówiło, też by się przydał. Dziś dzielnicowy ma swoją małą kanciapę obok sklepu. Dyżuruje tam chyba jedynie dwa razy w tygodniu - zauważa pan Henryk. Zapytaliśmy urzędników, czy mieszkańcy Wrębowej doczekają się na zagospodarowanie budynku znajdującego się w samym środku osiedla. W odpowiedzi otrzymaliśmy dość ogólną odpowiedź. - Obiekt został przeznaczony na sprzedaż w drodze przetargu - mówi Krzysztof Jaroch.
    Mieszkańcy Wrębowej powoli zdają sobie sprawę z tego, że cudu nie będzie. - Szkoda tego budynku. Można było zrobić tu coś dla młodzieży, która nie ma co robić. Na osiedlu nie ma żadnej świetlicy ani klubu dla młodych ludzi - zauważa Maria Raihold, pracownik szkoły podstawowej na osiedlu Wrębowa. - Nie rozumiem też po co zamykano to przedszkole. Dziś, w szkole podstawowej nie ma już miejsca dla wszystkich dzieci. Część naszych maluchów musi chodzić do przedszkola aż do starych Niedobczyc - dodaje Maria Raihold.


    Obchody Święta Wojsk Lądowych
    (Dziennik Zachodni, (alek) 2006.09.18)
    W piątek na rybnicki Rynek wjechał transporter opancerzony Rosomak. Po chwili z olbrzymiego wojskowego wozu wyskoczyli żołnierze. Szturmowo rozpoczęły się obchody Święta Wojsk Lądowych i 55. rocznicy istnienia Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku.
    - W życiu nie widziałem takiej maszyny. Rosomak wygląda na bardzo nowoczesny pojazd - mówił zachwycony Andrzej Kołocz, licealista z Rybnika. Jeszcze większe wrażenie transporter robił na maluchach. - Tam jest armata! - krzyczał 3-letni Grześ Adamiec, wskazując palcem działko, zainstalowane na wozie bojowym. Grześ przyszedł na rybnicki Rynek z babcią Barbarą.
    - Kto wie, może wnuczek zostanie kiedyś wojskowym - śmiała się Barbara Bógdoł z Rybnika. Chłopczyk był tak zachwycony, że wojskowi zabrali go do środka transportera. - Grzesiu pewnie zapamięta to do końca życia - cieszyła się pani Barbara. Uroczystości obchodów Święta Wojsk Lądowych i 55. rocznicy WKU w Rybniku uświetnił koncert Miejskiej Orkiestry Dętej Rybnik. Zanim muzycy weszli na estradę, na rybnickim Rynku odbył się uroczysty apel wojskowy z udziałem kompanii honorowej 6 Batalionu Desantowo-Szturmowego.


    Bardzo kosztowny żart
    (Dziennik Zachodni, Karina Sieradzka 2006.09.15)
    Koniec bezkarności dla autorów fałszywych alarmów! Rybnicka policja coraz szybciej i skuteczniej łapie dowcipnisiów, którzy stawiają na nogi wszystkie służby, doprowadzają do ewakuacji szkół, szpitali czy banków. Powody wszczynania fałszywych alarmów? Zwykle chęć uniknięcia klasówki w szkole albo po prostu głupia zabawa.
    W tym roku wykryliśmy już trzech sprawców fałszywych alarmów, odpowiedzą przed sądem i zostaną obarczeni wszystkimi kosztami, które poniosły policja, straż pożarna i pogotowie. W przypadku sprawców nieletnich, do odpowiedzialności finansowej zostaną pociągnięci rodzice - zapowiada nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
    Rybnicka prokuratura skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko 23-letniej nauczycielce z Czerwionki-Leszczyn, która okazała się sprawczynią dwóch fałszywych alarmów o podłożeniu bomb w bankach w Czerwionce-Leszczynach.
    - Kobieta przyznała się do winy, twierdziła, że wykonała przelew bankowy na swoje konto z konta innej osoby i obawiała się jej reakcji. Pierwszy raz dzwoniła z budki telefonicznej w Gliwicach, informując oficera dyżurnego policji o podłożeniu bomby w banku PKO w Czerwionce-Leszczynach. W drugim przypadku dzwoniła z telefonu komórkowego, nie wskazała jednak konkretnego banku, więc ewakuowane zostały wszystkie trzy banki w Czerwionce-Leszczynach - wyjaśnia nadkom. Aleksandra Nowara.
    Drugie zdarzenie miało miejsce 10 maja, w lipcu policja wiedziała już, kto był sprawcą obu alarmów. - Sprawcom tylko wydaje się, że mogą pozostać bezkarni. Nawet jeżeli telefonują z zastrzeżonego numeru, prokuratura występuje do operatora telefonicznego o jego ujawnienie.
    To tylko kwestia czasu. Poza tym wszystkie rozmowy telefoniczne są nagrywane, sprawcę można ustalić również po głosie - dodaje nadkom. Nowara.
    Ta metoda jest skuteczna zwłaszcza w przypadku telefonów w sprawie podłożenia bomby w szkole. Policja prosi wówczas nauczycieli o odsłuchanie nagrań i zwykle to oni kojarzą bezbłędnie, do jakiej osoby przypisać konkretny ton głosu. - Nauczyciele doskonale pamiętają głosy nawet tych uczniów, którzy już dawno opuścili mury szkoły. Mieliśmy już takie przypadki - mówi nadkom. Nowara.
    Również w tym roku policja namierzyła chłopaka, który dzwonił z budki telefonicznej w sprawie podłożenia bomby na terenie basenu w Czerwionce. Sprawca tłumaczył, że po prostu wyszedł z basenu i postanowił dla żartu wykonać telefon na policję. Nie pomyślał, że ten żart może go drogo kosztować, nawet kilka tysięcy złotych. Podobnie jest z kolejną sprawczynią, namierzoną w tym roku przez policję. To miał być żart na prima aprilis. Kobieta zadzwoniła do zakładu pracy swojego znajomego, niedaleko rybnickiego targowiska i poinformowała o podłożeniu ładunku wybuchowego.
    - Trzeba było ewakuować nie tylko wszystkich pracowników firmy, ale i część targowiska. Koszty były ogromne. W przypadku fałszywych alarmów najgorsze jest jednak to, że sprawcy nie myślą zupełnie, że karetka pogotowia, wóz strażacki czy policja potrzebne mogą być w tym czasie w innym miejscu, gdzie naprawdę dzieje się coś groźnego.
    Tym bardziej, że w przypadku policji angażowane są znaczne siły, nie tylko do bezpośredniej akcji, ale także np. drogówka, która musi zamknąć część dróg dla ruchu samochodowego i wyznaczyć objazdy, pokierować ruchem.
    To ogromne utrudnienia zarówno dla nas, jak i dla mieszkańców miasta oraz kierowców - dodaje nadkomisarz Nowara.


    Inwestycje w Rybniku
    (Gazeta Wyborcza, tm 2006.09.14)
    Centrum Rybnika już niedługo ozdobią piękne fontanny. Miasto za unijne pieniądze wybuduje też nową kanalizację.
    Pl. Wolności od lat był zaniedbany. Teraz ma się to zmienić. Powstające w pobliżu centrum handlowo-rozrywkowe Focus Park postanowiło upiększyć swoje najbliższe otoczenie. Brytyjska firma Parkridge Retail, inwestor centrum, przeznaczyła na ten cel milion euro. Miasto postanowiło poszerzyć prace o wymianę wszelkich instalacji i mediów. Najpierw zmodernizowano podziemną infrastrukturę. Przesunięto także budynek mieszczący Centrum Informacji Miejskiej. Plac będzie miał nową nawierzchnię, oświetlenie i ozdobną roślinność, jednak największą atrakcją mają być fontanny. Jedna stanie na samym środku placu, będzie składała się z wodnych grzybków. Woda spłynie z okrągłych, szklanych tafli zamontowanych na chromowanych rurach. Projektanci zapewniają, że do niektórych grzybków będzie można wejść. Tak powstaną zaciszne pokoje z szumiącymi ścianami.
    Druga fontanna o podobnej estetyce jest budowana przy rozległych schodach prowadzących do wyremontowanego Teatru Ziemi Rybnickiej. Tutaj woda spłynie kaskadami między dwiema nieckami basenu umieszczonymi na różnych poziomach. Plac będzie gotowy pod koniec listopada.
    Ale to nie koniec inwestycji w mieście. W czwartek prezydent Rybnika Adam Fudali podpisał umowę z firmą Skanska SA, która wygrała przetarg na budowę 30 km kanalizacji sanitarnej i czterech przepompowni ścieków dla dzielnicy Chwałowice. Wartość umowy opiewa na ponad 9 mln euro. Projekt współfinansowany jest z Funduszu Spójności Unii Europejskiej. Prace rozpoczną się jeszcze w październiku i potrwają do 2008 r. To tylko część projektu budowy systemu kanalizacji w ramach unijnego dofinansowania. Cały zakłada powstanie w Rybniku i dwóch gminach ponad 540 km kanalizacji i 68 przepompowni.


    Spadła liczba przestępstw w Rybniku
    (Dziennik Zachodni, (aku) 2006.09.14)
    Rybniccy policjanci chwalą się, że w mieście spadła przestępczość. Co jest przyczyną?
    - Wprowadziliśmy nową taktykę. Na ulicach miasta pojawia się coraz więcej policjantów. Przestępcy nie wiedzą, co się dzieje, gdyż nasi funkcjonariusze są teraz niemal wszędzie - tłumaczy żartobliwie podkomisarz Mirosław Jordan, naczelnik sekcji prewencji KMP w Rybniku.
    Policjanci co pewien czas muszą odbywać szkolenia teoretyczne na temat ograniczania przestępczości. Podkomisarz Mirosław Jordan zamiast tłumaczyć przez dwie godziny, jak zachować ma się policjant, gdy popełniane jest przestępstwo, wysłał funkcjonariuszy w teren. Stwierdził, że lepiej zamiast teorii wprowadzić praktykę.
    - Jestem przekonany, że policjanci są już bardzo dobrze przygotowani pod względem teoretycznym. W czasie patrolu można sprawdzić, czego policjant nauczył się na wykładach - tłumaczy Mirosław Jordan.
    Stróże prawa, piesi i zmotoryzowani, pojawili się przede wszystkim w miejscach, w których do niedawna trudno było o spokój i bezpieczeństwo, a więc na osiedlach, w parkach, na źle oświetlonych terenach. Można natknąć się na nich w dzień i w nocy. Bandyci muszą się mieć na baczności, bo policjanci patrolują ulice również po cywilnemu. O tym, że taktyka, jak na razie, sprawdza się, świadczy to, że liczba przestępstw popełnionych w ostatnim czasie w Rybniku spadła z 20 do 4 na dobę.


    Czary na budowie?
    (Dziennik Zachodni, Jacek Bombor 2006.09.13)
    Najpierw go wyremontowali. Potem uznano, że musi zostać zburzony. A teraz w jego miejscu pojawił się... identyczny budynek. To najkrótsza historia dawnego Punktu Informacji Miejskiej, znajdującego się na przebudowywanym Placu Wolności. Mieszkańcy przecierają oczy ze zdumienia. Krystyna Wirkus, mieszkająca przy ulicy Kościuszki, pamięta dokładnie, jak wyglądał budynek PIM.
    - Potem go zburzyli, a teraz stoi dokładnie taki sam.
    Ja się nie mogłam nadziwić. Po co było burzyć coś, skoro i tak zbudowano obiekt niemal identyczny - dziwi się rybniczanka. - No, chyba, że w Rybniku mamy tyle pieniędzy, że możemy sobie pozwalać na takie rzeczy - dodaje z przekąsem.
    Zdziwiona nowym budyneczkiem jest także Agnieszka Musiolik, mieszkająca w dzielnicy Niedobczyce. Wcześniej często odwiedzała Plac Wolności, bo tu dojeżdża jej autobus.
    - No dokładnie taki sam. Pamiętam konstrukcję dachu, taki półkolisty, kolumny przy wejściu. No i stoi dokładnie w tym samym miejscu. Jaki był sens tej całej roboty? - dziwi się pani Agnieszka.
    Po raz pierwszy sprawę budynku DZ poruszył w lipcu. Wówczas dowiedzieliśmy się, że PIM będzie zrównany z ziemią, tak jak szalety miejskie. Choć obydwa obiekty były całkiem niedawno remontowane przez miasto.
    Urzędnicy uspokajali wtedy, że żadnego wyrzucania pieniędzy w błoto nie ma, bo za nową inwestycję od początku do końca płaci firma Parkridge, budująca w pobliżu centrum Focus Park. - Rzeczywistość zmieniła się na tyle, że kiedy modernizowano obydwa wspomniane budynki, to czynny był jeszcze rybnicki browar, a nikt nie przypuszczał, że w jego miejscu stanie nowoczesne centrum rozrywkowo-handlowe. Po modernizacji Plac Wolności zyska wkrótce zupełnie nowy wygląd i funkcjonalność na miarę miasta XXI wieku - mówił wtedy Krzysztof Jaroch, rzecznik prezydenta miasta. Nieoficjalnie mówi się, że firma wyda na całą przebudowę milion euro!
    Zapytaliśmy więc wczoraj w firmie Parkridge, kto wymyślił postawienie identycznego budynku i w jakim celu. Odpowiedź była zaskakująca. - Wykonaliśmy tylko projekt obiektu. Resztę wzięło na siebie miasto. Nie wiem, kto to finansuje, ale na pewno nie my - wyjaśnił nam Krzysztof Bębacz, dyrektor budowy Focus Park w Rybniku. To kto w końcu zapłaci za tę inwestycję? Z tym pytaniem zwróciliśmy się znów do Krzysztofa Jarocha.
    Tego akurat nie zdradził, ale przyznał, że dotychczasowy budynek przypomina tylko swoim wyglądem poprzedni i to nie tak całkiem nowy, ale różnice są jednak dość istotne. Jakie? - Poprzedni obiekt był parterowy i wielokrotnie remontowany ze względu na jego zły stan techniczny. Obecny jest podpiwniczony, a tego z zewnątrz nie widać - wyjaśnia Krzysztof Jaroch. Piwnice przeznaczone są dla specjalnych urządzeń technologicznych przyszłej fontanny i kaskady wodnej powstającej w rejonie Placu Wolności. Koszt tych urządzeń pokrywa Focus Park. Natomiast zmiana lokalizacji budynku była konieczna z uwagi na planowane, nowe rozwiązania komunikacyjne - precyzuje Krzysztof Jaroch.
    Pozostałe prace na Placu Wolności idą pełną parą. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, przebudowa zakończy się za 2,5 miesiąca. - Ewentualnie po tym terminie pozostaną drobne prace wykończeniowe - dodaje Krzysztof Bębacz. Ostatecznie Plac Wolności zmieni się nie do poznania. To ma być wizytówka miasta, m.in. z fontanną i kaskadami wodnymi.


    Aresztowania były gwarantowane
    (Dziennik Zachodni, (km) 2006.09.13)
    Szefowie i pracownicy firmy Gwarancja, która, działając w tzw. systemie argentyńskim, oszukała na co najmniej 800 tys. zł ponad 1000 osób, odpowiedzą przed sądem za swoje czyny. Rybnicka prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie. Akta sprawy liczą już 60 tomów! - Tymczasowo aresztowane zostały cztery osoby, są to były prezes firmy oraz dyrektor do spraw sprzedaży a także dwie osoby, które nie pełniły w tej firmie żadnych ważnych funkcji, ale faktycznie ją zakładały, kierowały nią i wydawały polecenia. Razem z policją podjęliśmy również działania mające na celu zabezpieczenie majątku tych osób - wyjaśnia Damian Sztachelek, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku. Prokuratura zarzuca tym osobom m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej od kwietnia 2003 roku do 31 stycznia 2004 roku. - Prześwietliliśmy tę firmę kompleksowo, od początku jej istnienia aż do ostatnich dni. Aresztowane osoby to młodzi ludzie, z naszego regionu, w wieku ok. 30 lat. Można powiedzieć, że z doświadczeniem w branży. Przynajmniej wobec trzech spośród nich toczyły się już wcześniej postępowania - mówi Damian Sztachelek.
    Gwarancja była klasyczną firmą argentyńską. Jej główna siedziba istniała w Rybniku, ale swoje oddziały miała w całej Polsce. Klienci, którzy uwierzyli w rzekome pożyczki, nigdy nie zobaczyli na oczy obiecanych pieniędzy. Mało tego, stracili kwoty, wpłacone jako poręczenie czy też zabezpiecznie przyszłych kredytów, na konto Gwarancji. - Z naszych dotychczasowych ustaleń wynika, że mimo formalnych przydziałów środków swoim klientom, nigdy nie zostały im one przez Gwarancję wypłacone. To dowodzi, że firma od początku nie zamierzała nikomu niczego wypłacać, a jedynie oszukać jak najwięcej osób - dodaje prokurator Sztachelek.
    Przed sądem staną również byli pracownicy firmy Gwarancja, zatrudniani w niej na stanowiskach kierowników poszczególnych oddziałów. To oni bezpośrednio nakłaniali klientów do zawierania niekorzystnych umów. Było ich około 30, większość została już przesłuchana, zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych i dozoru policji. - Podobne środki zostały zastosowane wobec dwóch kobiet, spokrewnionych z aresztowanymi osobami. Były one udziałowcami w spółce. Uważamy, że doskonale wiedziały one, w czym biorą udział. Zabezpieczenie majątkowe jest w ich przypadku o wiele wyższe, niż w przypadku byłych pracowników spółki Gwarancja - dodaje prokurator Sztachelek.


    Ginie urokliwy zakątek...
    (Dziennik Zachodni, Aleksander Król 2006.09.12)
    Ruszyła budowa drogi łączącej ulicę Gliwicką z Wielopolską w Rybniku. Wytyczona trasa budzi jednak ogromne emocje wśród mieszkańców.
    W najbliższym sąsiedztwie znajduje się cmentarz ofiar oświęcimskich. Wielu mieszkańców Rybnika dowiedziało się o inwestycji dopiero podczas weekendowych spacerów. Panujący tu dotąd spokój zburzyły buldożery.
    - Nie mogliśmy w to uwierzyć. Droga przecina las, niszczy fragment zabytkowego cmentarza - chwyta się za głowę Paweł Paryl, mieszkaniec Rybnika. W rybnickim magistracie temu zaprzeczają. - Projekt budowy został zatwierdzony właśnie dlatego, że omija szerokim łukiem miejsce pochówku. Droga pobiegnie w odległości 100 metrów od cmentarza - zapewnia Andrzej Kopka, naczelnik wydziału dróg w rybnickim urzędzie. Takie tłumaczenie nie uspokaja mieszkańców Rybnika. - Zmarli chowani byli niemal w całym lasku. Podczas prac porządkowych znajdywaliśmy kamienne tablice w odległości kilkudziesięciu metrów od pomnika znajdującego się w centralnym miejscu. Poza tym, nawet jeśli podczas budowy nie zostaną naruszone mogiły, zmieni się zupełnie charakter tego miejsca. Spokój zakłóci ryk silników - uważa Paweł Paryl.
    Paweł Paryl razem z grupą kilku znajomych zaczął zbierać podpisy pod protestem, który zostanie wysłany do urzędu miasta. - Nie jesteśmy przeciwko drodze. Inwestycja jest potrzebna. Ale trasa została wytyczona w sposób niewłaściwy. Drogę można było poprowadzić równolegle do ulicy Gliwickiej (z lewej strony cmentarza). Wówczas nie trzeba by wycinać lasu i niszczyć ścieżek rowerowych, które z taką pompą otwierane były kilka lat temu - denerwuje się Paweł Paryl.
    Andrzej Kopka, naczelnik wydziału dróg w rybnickim urzędzie przyznaje, że trasę można było wytyczyć inaczej. - Rozważaliśmy jeszcze dwie inne opcje. Jeden z projektów zakładał poprowadzenie drogi w miejscu, gdzie dziś znajdują się linie wysokiego napięcia. Musielibyśmy przenieść sieć tam, gdzie dziś budujemy drogę. Wówczas drzewa również poszłyby pod topór - tłumaczy Andrzej Kopka.
    Naczelnik wydziału dróg wyjaśnił, że nie przeszła również wersja poprowadzenia drogi równolegle do ul. Gliwickiej. Problem stanowiły zabudowania. - Ten teren od lat przeznaczony był na budowę drogi. Las w 90 procentach stanowią samosiejki - tłumaczy naczelnik.
    Mieszkańców Rybnika najbardziej denerwuje fakt, że całkiem niedawno w miejscu dzisiejszej budowy otwierano ścieżki rowerowe. Andrzej Kopka uspokaja: - Osobiście dopilnuję, by ścieżki rowerowe były jeszcze bezpieczniejsze.


    Po co Śmieci segreguje się dwa razy
    (Dziennik Zachodni, Jacek Bombor 2006.09.11)
    Rybniczanie coraz chętniej segregują w domach śmieci. Ostatnio jednak mieszkańcy jednego z osiedli zaniepokoili się, bo zauważyli, że posegregowane odpady trafiają do jednej śmieciarki.
    - To ja synowi tłumaczę, że ekologia do w dzisiejszych czasach podstawa. Wychodzimy wyrzucać śmieci, a tam po kolei z każdego wora wywalili wszystko do jednego samochodu. To po co ta nasza cała robota? Gdzie to wszystko trafia? - dziwił się Maciej Kościelny, mieszkaniec blokowiska.
    Najpierw o sprawę zapytaliśmy Marka Gruszczyka z Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która jest administratorem osiedla. - Z tego, co wiem, to pojemniki są wywożone na specjalnych platformach. Nie słyszałem o takiej sytuacji - przyznał Gruszczyk.
    Wywozem pojemników zajmuje się rybnicka firma Eko. Jarosław Konsek, jeden z jej właścicieli, uspokaja mieszkańców i zapewnia, że ich robota wcale nie idzie na marne. - Ograniczamy trochę koszty, pakując razem makulaturę ze szkłem. Tak czy inaczej to wszystko trafia do naszej stacji segregacji odpadów przy wysypisku przy ulicy Kolberga - zapewnia Konsek. - To po co mieszkańcy segregują coś, co potem jeszcze raz ktoś to segreguje. To robota głupiego - zastanawia się przytomnie Jolanta Kubica z ulicy Charbowej. - Ja w domu przygotowuję cztery różne worki na śmieci, a więc niepotrzebnie? - dodaje. Prawda jest taka, że wszystko, co trafi na wysypisko, trzeba faktycznie jeszcze raz posortować. Zajmuje się tym dziesięciu pracowników. Dzieje się tak dlatego, że nie wszyscy mieszkańcy wrzucają do pojemników to, co tak naprawdę powinni.
    - 90 procent mieszkańców radzi sobie z segregacją świetnie, ale może z 10 procent psuje całą robotę - mówią szczerze w Eko. Tak więc w plastikach znajdowane są często baterie, styropian, muszle klozetowe, trafił się nawet... magnetofon.
    - Do szkła ludzie wrzucają natomiast odpady z porcelany, czy duraleksu, co jest później nie do przerobienia przez huty - dodaje Konsek. Zwożenie śmieci z kilku osobnych pojemników jest bardzo kosztowne, dlatego w Europie Zachodniej pojawił się już trend z ustawianiem dwóch. - Na tzw. odpady suche, nadające się do przerobienia, a więc szkło, makulaturę i plastik, oraz tzw. odpady mokre - wyjaśnia rzeczowo Konsek. Ale w firmie i tak chwalą rybniczan, którzy obecnie bardzo chętnie segregują w domach odpady. - Około 60 procent śmieci przez nas przyjmowanych sprzedajemy jako surowiec wtórny - uzupełnia Konsek. Pojemniki są przepełnione i często z miasta pojawiają się sygnały, by zwiększyć ich liczbę. Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia. - Ostatnio przy ul. Wandy pojawiły się sygnały, by dołożyć kilka pojemników - podaje przykład Jan Serwotka, jeden ze wspólników Eko. Tylko w zeszłym roku firma oddała do recyklingu 200 ton plastiku i 450 ton szkła. - To 8 milionów plastikowych butelek i około 2,5 miliona szklanych - szacuje Konsek.


    Rusza dziennikarska akademia!
    (Dziennik Zachodni, Karina Sieradzka 2006.09.11)
    Ponad dwieście osób wysłuchało w piątek wykładu inauguracyjnego dr. Bernarda Grzonki z Zakładu Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który rozpoczął drugą edycję Małej Akademii Dziennikarskiej. Spotkanie odbyło się w Klubie Energetyka Fundacji Elektrowni Rybnik, która jest głównym organizatorem imprezy. Mała Akademia Dziennikarska pokazuje młodym ludziom praktyczną stronę zawodu dziennikarza, jego cienie i blaski. O tym też m.in. mówił dr Bernard Grzonka. Podkreślał, że niełatwy to zawód. Opowiadał, jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniło się podejście społeczeństwa i samych dziennikarzy do tego zawodu. Zachęcał jednak równocześnie młodzież, żeby realizowała swoje marzenia. - Jeżeli naprawdę chcecie być dziennikarzami, to na pewno nimi zostaniecie - mówił wykładowca.
    W tym roku Mała Akademia Dziennikarska poszerzyła swoją działalność, tworząc dodatkowe grupy w Jastrzębiu Zdroju (zajęcia będą odbywały się w bibliotece, która została partnerem projektu) oraz jedną w Gimnazjum w Piecach. Podobnie jak w ubiegłym roku, jedna grupa powstała też w Wodzisławiu, w Zespole Szkół im. 14 Pułku Powstańców Śląskich. Największą nowością jest jednak nawiązanie współpracy z młodzieżą z czeskiej Ostrawy. To grupa interesująca się dziennikarstwem, skupiona przy Domu dzieci i młodzieży w Ostrawie.
    W ramach Małej Akademii Dziennikarskiej będą się odbywały polsko-czeskie spotkania, warsztaty i wykłady po obu stronach granicy. Pierwsze lody zostały już przełamane, Czesi obecni byli na piątkowym spotkaniu inauguracyjnym. - Z ogromną uwagą i zainteresowaniem wysłuchaliśmy wykładu dr. Grzonki. Okazuje się, że problemy związane z pracą dziennikarska po obu stronach granicy są takie same - powiedziała po wykładzie Eva Belohlava, opiekun czeskiej grupy. Już niedługo uczestników Małej Akademii Dziennikarskiej czekają spotkania z rzecznikami prasowymi różnych instytucji i urzędów oraz spotkania z zaproszonymi gośćmi, wybitnymi dziennikarzami, m.in. Grzegorzem Miecugowem, Mariuszem Szczygłem, Anną Marszałek i Andrzejem Turskim. Wiosną prawdopodobnie przyjedzie na spotkanie Piotr Kaczkowski, dziennikarz radiowej Trójki.



      <- wstecz
    REKLAMA
    Radio Express

    Zobacz Śląsk!

    Facebook Rybnik

    do góry  

    rybnik© Copyright by Rybnicki Team 03-19